Tegoroczna inflacja w Rosji wyniesie 8 proc., czyli będzie najniższa od momentu rozpadu Związku Sowieckiego, zapowiedział minister finansów Aleksiej Kudrin. Jednak choć rząd ogłasza sukces, ceny w Rosji wciąż rosną znacznie szybciej niż w krajach zachodnich (w UE inflacja nieznacznie przekracza 1 proc.). Winę za to ponoszą państwowe monopole, na których opiera się rosyjska gospodarka.

Walka w blasku fleszy

Oficjalnie walka z inflacją jest jednym z priorytetów Kremla. Prezydent Dmitrij Miedwiediew na zmianę z premierem Władimirem Putinem wpadają do małych sklepików i w towarzystwie kamer telewizyjnych osobiście sprawdzają ceny i grożą chciwym spekulantom. Żeby oszczędzić wysiłku najwyższym urzędnikom, Ministerstwo Rolnictwa od listopada planuje uruchomienie dostępnego za pomocą komórek systemu monitoringu cen Mobilny Informer, a Federalna Służba Bezpieczeństwa z dumą informuje, że od lipca wszczęła aż 130 postępowań o zawyżanie cen, głównie przeciwko sieciom handlowym.
Ale wina w znikomym stopniu leży po stronie pojedynczych sprzedawców i producentów. Wyższe ceny żywności spowodowały same władze, przyjmując trzy lata temu strategię rozwoju państwowych monopolistów, takich jak koncerny energetyczne czy koleje. Odgórnie ustalono wtedy, jakie zyski mają osiągać w kolejnych latach. Koncerny – zamiast obniżać koszty i się restrukturyzować – zaczęły podnosić ceny. Najmocniej dotknęło to producentów żywności, a to ona w dużej mierze napędza inflację.
Reklama

>>> Czytaj też: Putin: rosyjska gospodarka uniknie stagnacji Zachodu

Zapłaci zwykły Rosjanin

Gazprom będący hegemonem w dziedzinie wydobycia i dostaw gazu zmusza Rosjan do płacenia coraz to większych stawek. Podczas gdy w ciągu ostatnich dwóch lat ceny na gaz dla niektórych zagranicznych odbiorców zmniejszyły się nawet trzykrotnie, wewnątrzrosyjska taryfa – jak podała agencja statystyczna Rosstat – zwiększyła się o 40 proc.
Drożeje również prąd. Od 2008 roku średnie opłaty za energię elektryczną podskoczyły o 37 proc. Słono zapłacić trzeba także za transport towarów koleją – o ponad 20 proc. więcej niż dwa lata temu.
W efekcie aż 40 proc. kosztów ponoszonych przez rosyjskich producentów żywności idzie do państwowych monopolistów.
Ekonomiści ostrzegają, że rosnące taryfy mogą zniszczyć konkurencyjność krajowych wytwórców, którzy aby nie dokładać do produkcji, sięgają do portfeli Rosjan.
– Zamiast stać z batem nad głową poszczególnych spekulantów, większe efekty przyniosłaby zmiana polityki cenowej państwowych monopoli. Lecz na takie rozwiązania nikt się nie odważy. Brakuje i woli politycznej, i pieniędzy w budżecie – mówi „DGP” Władimir Osakowski, ekonomista z UniCredit Russia.
Federalna Służba Taryfowa, która ustala stawki opłat za gaz czy prąd, zapowiada kolejne podwyżki. Prezydent Miedwiediew i premier Putin będą zatem mieli jeszcze niejedną okazję, aby w blasku fleszów pokazać rodakom, jak walczą z rosnącymi cenami.