Ponowne uruchomienie ilościowego łagodzenia polityki pieniężnej wydaje się być już przesądzone, o czym świadczy m.in. taniejący w ostatni czasie dolar. Niewiadomą pozostaje natomiast kwota, na jaką program ten miałby opiewać. Im wyższa się ona okaże, tym silniejszy impuls do wzrostów otrzymają rynki akcji oraz surowców. Taniejący dolar uatrakcyjnia denominowane w amerykańskiej walucie ceny surowców, windując ich ceny do góry. Zatem wydaje się, że w najbliższym czasie ze strony polityki pieniężnej USA nie będzie brakowało prowzrostowych sygnałów.

Z technicznego punktu widzenia cena ropy naftowej znajduje się wciąż w średnioterminowym trendzie wzrostowym zapoczątkowanym pod koniec sierpnia. Obecnie kurs „czarnego złota” znajduje się w okolicach poziomu 86 USD za baryłkę, czyli oporu, który ostatnich kilku tygodniach był już dwukrotnie, nieskutecznie testowany. Przełamanie tej granicy otwierałoby drogę do dalszej zwyżki w kierunku 90 USD, czyli tegorocznych szczytów.

Za dalszymi wzrostami na rynku ropy naftowej przemawiają również czynniki fundamentalne. Wtorkowa publikacja danych American Petroleum Institute wskazała na spadek zapasów surowca o 4,1 mln baryłek w ujęciu tygodniowym. Pomimo tego, że prognozy oficjalnych statystyk rządowej agencji EIA zakładają wzrost zapasów o 1,7 mln baryłek, to na rynku pojawiły się opinie, że może to być już początek trendu spadkowego wielkości zapasów surowca ze względu na rozpoczynający się wkrótce sezon grzewczy w USA.

W tym tygodniu pierwszy raz od dłuższego czasu na rynek napłynęły komentarze ze strony państw grupy OPEC, sugerujące możliwość zmiany stanowiska, co do przyszłych poziomów cen. Przedstawiciele władz państw, będących czołowymi eksporterami ropy naftowej stwierdzili, że obecnie satysfakcjonującymi poziomami ceny „czarnego złota” jest przedział 70-90 USD za baryłkę, podczas gdy jeszcze do niedawna był to przedział 70-80 USD. Kraje OPEC w coraz większym stopniu odczuwają osłabienie amerykańskiej waluty, co rodzić będzie z ich strony presję na wzrost ceny ropy naftowej.

Reklama

Trend boczny w notowaniach eurodolara przekłada się również na cenę miedzi. Kurs tego metalu wyhamował w ostatnich tygodniach zwyżkę i wiele wskazuje na to, że rozstrzygnięcie będzie miało miejsce po decyzji Fed. Patrząc jednak na fundamenty rynku miedzi, to wyglądają one optymistycznie. Wciąż silny i stabilny popyt zgłaszany jest przez Chiny. Zapotrzebowanie na metal przewyższa skalę wydobycia surowca, co gwarantuje utrzymujące się wsparcie dla ceny miedzi.
Cena złota wciąż utrzymuje się poniżej ostatnich szczytów. Część inwestorów wykorzystała niższe poziomy cen kruszcu do zakupu, co pozwoliło na lekkie odbicie, natomiast zdecydowana większość uczestników rynku woli wstrzymać się od zajmowania konkretnych pozycji. Dalszy kierunek dla rynku poznamy już wkrótce wraz z decyzją Fed.