Amerykański bank centralny przewiduje, że bezrobocie, obecnie wynoszące 9,6 proc., spadnie pod koniec przyszłego roku do 9 proc., a w 2012 roku do około 8 procent.

Oznacza to, że w okresie przed wyborami prezydenckimi za dwa lata, kiedy Barack Obama będzie się ubiegał o reelekcję, ponad 10 milionów Amerykanów wciąż będzie bez pracy.

Poprzednia prognoza Fed, z czerwca br., była bardziej optymistyczna - według niej sytuacja na rynku pracy miała się poprawić szybciej.

Rezerwa Federalna skorygowała swoje przewidywania mimo różnych sygnałów poprawy stanu gospodarki.

Reklama

We wtorek Ministerstwo Handlu podało, że wzrost PKB w trzecim kwartale wyniósł 2,5 proc. w skali rocznej, a więc był wyższy niż szacowano poprzednio.

W innym swoim raporcie Fed podał też, że zyski korporacji wzrosły o 28 procent w II kwartale, co jest rekordowym wzrostem od kilkudziesięciu lat.

W środę również nadeszły dobre wiadomości z rynku zatrudnienia. W zeszłym tygodniu - podało Ministerstwo Pracy - liczba osób ubiegających się o zasiłki dla bezrobotnych zmniejszyła się do najniższego poziomu od lipca 2008 r.

Liczba wniosków o te świadczenia spadła o 34 000 - do 407 000 w tygodniu zakończonym 20 listopada. Uznano to za optymistyczny sygnał ożywienia na rynku pracy.

Giełda na Wall Street zareagowała na te dane zwyżką akcji w środę rano. Wskaźnik Dow Jones wzrósł o ponad 130 punktów, zwyżkowały też pozostałe indeksy.