"Musimy to sprawdzić i to właśnie robimy. Jak dojdziemy do jakiś wniosków, to podejmiemy decyzję" - powiedział na codziennym briefingu KE jej rzecznik Olivier Bailly, odnosząc się do podatku, przyjętego na Węgrzech jako instrument walki z kryzysem gospodarczym.

>>> Czytaj tez: Trzynaście wielkich koncernów apeluje do UE o ukaranie Węgier

18 października parlament w Budapeszcie przegłosował obłożenie nadzwyczajnym podatkiem kryzysowym wielkich sektorów m.in. energetycznego i telekomunikacyjnego, w których na Węgrzech aktywnych jest wiele koncernów zagranicznych. Podatek ma pomóc zredukować deficyt budżetowy.

Bailly zastrzegł, że polityka podatkowa pozostaje w kompetencjach państw członkowskich UE. Przypomniał jednak, że w Unii "obowiązują zasady wspólnotowe gwarantujące zasadę równego traktowania firm, zgodnie z którą nie jest możliwe większe opodatkowanie firm działających w jednym sektorze niż w innym".

Reklama

KE wysłała pierwszy list do rządu Węgier z prośbą o wyjaśnienia w sprawie nowego podatku już 22 października. Odpowiedź przyszła 17 grudnia i jest ona obecnie analizowana.

Natomiast 15 grudnia do KE wpłynęła skarga 13 wielkich koncernów niemieckich, austriackich, holenderskich, francuskich i czeskich. Zaapelowały one o ukaranie Węgier, którym zarzucają podjęcie działań sprzecznych z wolną konkurencją.

W pięciostronicowym liście do przewodniczącego KE Jose Manuela Barroso szefowie koncernów zarzucają Węgrom, które 1 stycznia objęły przewodnictwo w UE, nałożenie na te firmy specjalnego podatku.

Wśród sygnatariuszy są niemieckie grupy energetyczne RWE i E.ON, czeski CEZ, austriacki OMV, holenderskie grupy finansowe ING i Aegon, francuska firma ubezpieczeniowa AXA oraz niemiecki Deutsche Telecom.

W liście zaapelowano do KE o wywarcie na rząd węgierski presji, aby zrezygnował z nakładania "niesprawiedliwych obciążeń finansowych", które - według Deutsche Telecom - kosztowały jego węgierską filię dodatkowo około 100 mln euro.