W ostatnich kilkunastu latach, a zwłaszcza po wejściu do Unii Europejskiej nastąpił co prawda dynamiczny wzrost polskiego eksportu (z 47,5 mld euro w przedakcesyjnym roku 2004 do rekordowego poziomu prawie 116 mld euro w 2008 r.), jednak nie dało to nam spektakularnego awansu, mimo że w wielu dziedzinach dzięki zagranicznym inwestycjom staliśmy się poważnymi dostawcami dla całej Europy.
Według najnowszych pełnych danych w 2009 r. Polska zajęła w klasyfikacji unijnej dopiero 9. miejsce pod względem wartości eksportu towarów, zdecydowanie niższe niż pod względem liczby mieszkańców, zajmowanego terytorium czy nawet produkcji przemysłowej. Nasz udział w łącznym unijnym eksporcie wyniósł 3 proc. i był taki sam jak udział Austrii oraz tylko nieco większy od Szwecji, Irlandii i Czech.

Jednak w czołówce

Mimo dosyć odległego miejsca w europejskiej klasyfikacji eksporterów, w niektórych pozycjach towarowych należymy do absolutnej czołówki z udziałami w unijnym eksporcie wielokrotnie wyższymi od udziału w całkowitym wywozie.
Reklama
Polska jest np. liderem UE w eksporcie mebli do siedzenia. Mamy w tym eksporcie 18-proc. udział. Drugie lokaty zajmujemy w eksporcie autobusów (z udziałem 21 proc.), odbiorników telewizyjnych (17,1 proc.) oraz papieru toaletowego i innych artykułów toaletowych i sanitarnych z papieru (9,5 proc.), a trzecie w eksporcie żarówek i lamp, pralek automatycznych, silników spalinowych tłokowych z zapłonem samoczynnym (wysokoprężnych i średnioprężnych) oraz pozostałych mebli i ich części.

Eksporterzy z importu

Nietrudno zauważyć, że bardzo istotną, żeby nie powiedzieć – decydującą rolę w uzyskaniu przez Polskę wysokiego udziału w unijnym eksporcie niektórych produktów odegrały zagraniczne inwestycje bezpośrednie, dokonane w naszym kraju przez czołowe firmy międzynarodowe. W przypadku autobusów są to np. Scania, Volvo, Caciamelli, telewizorów – LG Philips, Toshiba, Orion, Sharp, Funai, LG Electronics, opon – Michalin, Bridgestone i Good-year, dużego AGD – Electrolux, BSH, Indesit, Fagor Electrodomesticos, Daewoo Electronics czy Whirlpool, silników samochodowych – Toyota i Volkswagen.
Przykłady można mnożyć. Dotyczą one praktycznie wszystkich branż, także takich, w których aż tak bardzo nie liczymy się w europejskim eksporcie. Należy tu wspomnieć np. o eksporcie samochodów osobowych. W pierwszym przypadku nasz udział w unijnym wywozie wynosi wprawdzie tylko 3,8 proc., ale na podmioty z kapitałem zagranicznym przypada niemal 100 proc. polskiego eksportu tych pojazdów). Jeśli natomiast chodzi o farmaceutyki, to polski udział w przekraczającym 200 mld euro unijnym eksporcie tych wyrobów wynosi niecały 1 proc., ale nasz wywóz tych artykułów w ponad 80 proc. realizowany jest przez firmy z kapitałem zagranicznym.
Dzięki transferowi technologii, unowocześnieniu produkcji, wykorzystaniu własnej marki i sieci zbytu, a w wielu przypadkach także wskutek obrotu wewnątrzkorporacyjnego, w stosunkowo krótkim czasie silnie wzrósł eksport tych produktów z Polski. Nie będzie przesady w stwierdzeniu, że zagraniczne inwestycje bezpośrednie są jedną z głównych form integracji naszej gospodarki ze światowym systemem ekonomicznym.

Zagraniczni liderzy

Według GUS wartość eksportu firm z kapitałem zagranicznym z naszego kraju w 2009 r. wyniosła ok. 260 mld zł, czyli prawie 60 mld euro. Stanowiło to nieco ponad 60 proc. całego polskiego eksportu towarowego w tymże roku.
W wielu branżach udział ten jest jednak zdecydowanie większy. Jak wynika z danych OECD, w przypadku eksportu maszyn biurowych i komputerów, pojazdów samochodowych oraz sprzętu RTV – przekracza on 95 proc., artykułów papierniczych i poligraficznych oraz farmaceutycznych – jest wyższy niż 80 proc., a wyrobów z gumy i tworzyw sztucznych oraz maszyn elektrycznych – wynosi ponad 70 proc.
Szacuje się, że działalnością eksportową zajmuje się ponad 80 proc. spośród funkcjonujących w Polsce 8,2 tys. firm z kapitałem zagranicznym, o zatrudnieniu powyżej 9 pracowników. To kilkakrotnie więcej niż wynosi ten sam wskaźnik liczony dla analogicznej wielkości przedsiębiorstw z kapitałem krajowym. Oceniany jest on ok. 30 proc.
Chociażby z tego tylko względu bardzo ważne jest przyciąganie nowych zagranicznych inwestycji bezpośrednich, zwłaszcza do sektorów najbardziej zaawansowanych technologicznie i proeksportowych. Byłoby jeszcze lepiej, gdyby napływ ten miał charakter względnie trwały, a przenoszenie przez inwestorów zagranicznych produkcji do innych krajów należało do rzadkości.