Poza tym mają indywidualne konta emerytalne, mimo iż Polacy masowo je likwidują. Oszczędzają od początku kariery zawodowej, choć wtedy zarabiali przeciętnie. Ale od początku nie wierzyli w pogodną starość pod palmami za emeryturę z samego OFE i ZUS. – Tym, którzy jeszcze nie doszli do podobnego wniosku, zalecam, aby konstruktywnie wystraszyli się problemu przyszłych emerytur – mówi Marek Przybylski, prezes Aviva Investors TFI. A szef ubezpieczeniowej części grupy ING Tomasz Bławat przypomina, że na emeryturze musimy być przygotowani nie tylko na opłacanie rachunków i zakup jedzenia, ale też wydatki na zdrowie. Wniosek: trzeba mieć więcej niż zaskórniaki. Sprawdźmy, skąd chcą je wziąć finansiści oraz bohaterowie ostatnich dyskusji o OFE.

Najlepsze 60 procent

Przeciętnie zarabiający Polak, przechodząc na emeryturę, dostanie razem z ZUS i OFE ok. 30 proc. średniej swoich zarobków. Prezesi firm i dobrze wynagradzani eksperci – mniejszy procent. Kiedy bowiem płaca brutto przekracza rocznie 30-krotność średniego prognozowanego wynagrodzenia w gospodarce (w tym roku to 100,77 tys. zł), nie pobiera się już składek emerytalnych od nadwyżki.
Tymczasem pytani, ile chcieliby mieć na emeryturze, najlepiej zarabiający mówią o 50 – 60 proc. swoich dochodów. Oszczędzają więc, a na dodatek część z nich chciałaby pracować jak najdłużej.
– W moim życiu różnie bywało z planowym oszczędzaniem – opowiada Tomasz Bławat, prezes ubezpieczeniowej części grupy ING w Polsce i szef rady nadzorczej ING Powszechnego Towarzystwa Emerytalnego zarządzającego największym OFE na rynku. – W miarę nabierania doświadczenia życiowego i zawodowego przykładałem do tego większą wagę – mówi. Na początku wybierał lokaty, które dawały tylko tyle, że pieniądz nie tracił wartości. – Poza tym część środków zacząłem lokować w obligacje, potem coraz częściej w akcje, przez rachunek maklerski – opowiada. Miał nawet epizod z Wall Street. – Pracując w Procter & Gamble, dostaliśmy program motywacyjny z pakietami akcji P&G dla pracowników. To rozbudzało świadomość finansową, mimo że chodziło o niewielki procent pensji. Ale skutecznie inwestując, można było wygenerować spory kapitał – opowiada. Teraz nadal część pieniędzy inwestuje agresywnie. – Ale przez TFI, nie samodzielnie, bo jako prezesa tak dużej grupy obowiązują mnie korporacyjne obostrzenia inwestycji bezpośrednio w akcje – mówi prezes ING. Poza tym ma IKE, choć jak podkreśla, limity inwestycji w indywidualne konta (w tym roku ok. 10 tys. zł) nie pozwalają na rozmach. Szykuje też dla siebie (i zatrudnionych w firmie) pracowniczy program emerytalny oraz inwestuje w nieruchomości. – Przez lata spłacaliśmy kredyt za dom, w którym mieszkamy, ale mamy to już za sobą. Potem na kredyt kupiliśmy kilka drobnych nieruchomości, które spłacają pożyczkę z najmu – mówi. Po przejściu na emeryturę sprzeda je lub skorzysta z odwróconej hipoteki, czyli przepisze na bank w zamian za comiesięczne wypłaty.
Na różnorodność stawia też Agnieszka Nogajczyk-Simeonow, prezes Powszechnego Towarzystwa Emerytalnego Allianz Polska. – Każda forma oszczędzania jest dobra, pod warunkiem że zdywersyfikujemy portfel – mówi. I zdradza swój przepis na dodatkowe oszczędzanie. – Mam indywidualne konto emerytalne od 2004 r., gdy tylko można je było utworzyć. Trzymam też lokaty w bankach i trochę akcji oraz nieruchomość, w której mieszkam. Ona też może stać się źródłem zabezpieczenia emerytalnego – mówi Nogajczyk-Simeonow. Kiedy zaczęła myśleć o pieniądzach na starość? – Odkładanie niewielkich kwot zaczęłam od razu po rozpoczęciu pracy, choć wtedy zarabiałam niewiele. Teraz też staram się odkładać choćby małą sumę, ale każdego miesiąca – dodaje. I to samo doradza innym. – Warto jednak pamiętać, że przy inwestycjach na giełdzie lub w funduszach akcyjnych powinniśmy agresywnie lokować tylko taką cześć oszczędności, z jakiej utratą możemy się pogodzić. W czasie ewentualnej bessy wartość akcji może spaść nawet o połowę, jak miało to miejsce w 2008 r. – podkreśla.

Duża rodzina determinuje decyzje

Nasi rozmówcy wśród form zabezpieczenia starości niemal jednym chórem wymieniali też potomstwo. Inwestują w nie dużo – zwłaszcza w jak najlepszą edukację. A jest w kogo. Gdy w Polsce najczęstszy model rodziny to 2 + 1, ewentualnie 2 + 2 (dzietność kobiety to 1,4), wśród naszych rozmówców standardem jest raczej 2 + 3. Zanim więc wypuszczą pociechy spod skrzydeł, nadwyżki, które mogliby odłożyć na starość, są poważnie uszczuplone.
– Trzeba często wybierać: dobra edukacja dzieci czy oszczędzanie na emeryturę. Moja rodzina postawiła na wykształcenie – mówi Jakub Borowski, główny ekonomista Invest-Banku. Ma trójkę dzieci, więc koszty są spore. – Z pieniędzy, jakie zostają nam do dyspozycji, postanowiliśmy odkładać na indywidualne konto emerytalne żony – opowiada. I przypomina, że w IKE nie płaci się tzw. podatku Belki od zysku z inwestycji, czyli zostaje go o prawie jedną piątą więcej. Dodaje, że gdy uda mu się oszczędzić trochę więcej, kupi jednostki TFI w funduszu inwestującym tzw. kraje BRIC, czyli Brazylię, Rosję, Indie i Chiny. Jego zdaniem gospodarki tych państw będą się wyróżniać szybszym wzrostem gospodarczym, a na dodatek są perspektywy, że ich waluty będą się umacniać.
Agnieszka Chłoń-Domińczak, była wiceminister pracy, współtwórczyni reformy emerytalnej, ma trójkę dzieci. – W oszczędzaniu na przyszłość postawiliśmy z mężem na produkty ubezpieczeniowe, gwarantujące wypłatę w razie dożycia wieku emerytalnego, ale przede wszystkim zabezpieczające los rodziny, w razie gdyby mnie lub mężowi stało się coś poważnego – mówi. Indywidualnego konta emerytalnego na razie nie ma, choć zastanawia się nad jego założeniem. Za to część oszczędności ulokowała w akcjach. – Inwestowaniem na giełdzie zajmuje się mąż – podkreśla.
Inwestycje w wychowanie i edukację pociechy ma już za sobą minister pracy Jolanta Fedak. – Opłaciło się. Córka samodzielnie znalazła dobrą pracę, nie wymaga mojej pomocy – żartuje. W pozostałych inwestycjach zachowuje ostrożność. Publicznie mówi, że wielkość świadczenia na starość z OFE nie powinna zależeć od wahań na giełdzie i te same zasady stosuje do finansów osobistych. Rachunku IKE, jak przyznaje, nie założyła. – Mam własną strategię oszczędzania. Teraz to głównie lokaty bankowe, wcześniej obligacje skarbowe – tłumaczy. Ma też dwie nieruchomości: mieszkanie, w którym przebywa na co dzień, i domek na wsi, gdzie wyjeżdża w wolnych chwilach. – W przyszłości może wyprowadzimy się tam, a wtedy mieszkanie poprzez sprzedaż lub odwróconą hipotekę może zapewnić mi bezpieczną starość – mówi minister. Dlaczego nie inwestycje na giełdzie ani w TFI? – Na zabezpieczenie starości warto lokować bezpiecznie, bez stresu, a mnie do przejścia na emeryturę zostało dziesięć, może kilkanaście lat – mówi Fedak.
W rządzie spokój lubi zresztą nie tylko ona. Ryzykownych inwestycji wystrzega się również Aleksander Grad, minister Skarbu Państwa. Przy okazji zeszłorocznego debiutu PZU przyznał, że widział, jak jego koledzy ze szkolnych lat szybko zdobywali na giełdzie fortuny, a potem je tracili, wraz ze zdrowiem.
Na drugim biegunie są osoby, które akcjami zajmują się na co dzień, np. Marek Przybylski, prezes Aviva Investors TFI. – Oszczędzam na emeryturę przede wszystkim w ramach specjalnego programu dla pracowników naszej grupy, ale dodatkowo wpłacam też pieniądze do naszych funduszy inwestycyjnych – mówi. Inwestuje tylko w fundusze akcji krajowych. Dlaczego? Uważa, że polskie spółki będą rozwijać się szybciej i więcej zarabiać. – Moja skłonność do rodzimych aktywów wynika również z tego, że nasz rynek po prostu najlepiej znam – przyznaje. Bessy się nie obawia. – Oszczędzam długoterminowo i nie boję się ryzyka inwestycyjnego, czyli nawet głębokich spadków na giełdzie. Co więcej, jeśli tylko dysponuję wolnymi środkami w okresie zapaści, właśnie wtedy wpłacam je do funduszy – mówi Przybylski.
Na polskie inwestycje zarówno z powodu bezpieczeństwa, jak i patriotyzmu stawia też Grzegorz Bierecki, prezes Krajowej Kasy SKOK. – Zawsze oszczędzałem w Polsce, bo tutaj mieszkam, to moja ojczyzna i tutaj wydaję pieniądze na życie – mówi. Inwestując, wybiera produkty oferowane przez spółdzielcze kasy i powiązane z nimi instytucje – m.in. tzw. fundusze etyczne TFI SKOK. Kupuje też nieruchomości. Oszczędza, od kiedy zaczął zarabiać, bo – jak podkreśla – posiadanie oszczędności daje poczucie wolności. Co radzi naszym czytelnikom? – Najlepiej wybierać instrumenty, które są proste do zrozumienia, a omijać skomplikowane – twierdzi.

Za granicą? Głównie na pamiątkę

Do inwestycji za granicą przyznaje się niewiele osób. – Ma to negatywny wydźwięk: na nas zarabia, a pieniądze transferuje gdzieś na szwajcarskie konta – mówi wiceprezes jednego z banków, który nie chce występować pod nazwiskiem. Tymczasem sam bezpieczną starość wiąże m.in. z nieruchomością w Hiszpanii i inwestycjami w akcje nie tylko polskich, lecz także azjatyckich firm.
Nie wszyscy są jednak tak skryci, zwłaszcza gdy zagraniczne inwestycje mają w spadku po byłych pracodawcach. W Polsce pracownicze programy emerytalne z oporami zyskują popularność, a na Zachodzie to standard, zwłaszcza dla top menedżerów. Takie programy zostawili sobie, mimo zmiany pracodawcy, m.in. prezes PZU Andrzej Klesyk oraz szef BRE Banku Cezary Stypułkowski. Choć na tym nie poprzestają.
Trzeci filar Klesyka ma dwie nogi. – Pracując w Londynie w firmie McKinsey, odkładałem na emeryturę w ramach programu dla pracowników. Z bardzo podobnego programu korzystałem w Boston Consulting Group. Obydwa rozwiązania sobie zostawiłem – mówi. – Nie mogę już odprowadzać składek, ale utrzymuję zgromadzone środki i mam możliwość zmiany ich alokacji – mówi nam szef największej ubezpieczeniowej firmy w Polsce. Czy to wystarczy? – Zdecydowanie nie, chyba że jest się Billem Gatesem i można liczyć na jednorazowy strzał, który pozwoli na dostatnie życie jemu i kolejnym pokoleniom jego rodziny – żartuje Klesyk. Dlatego stale odkłada w instrumenty w różnych walutach, choć z przewagą złotego. – Portfel mam bardzo zdywersyfikowany: wszystkiego po trochu – mówi. Inwestuje też w nieruchomości, ale nie pod wynajem, lecz raczej w działki.
Na laurach nie spoczął też Stypułkowski. – Z trzeciofilarowych rozwiązań mam m.in. program emerytalny w Wielkiej Brytanii dla zatrudnionych w JP Morgan oraz program pracowniczy Nestor w Banku Handlowym – mówi nam prezes BRE Banku. Podkreśla, że jest gorącym zwolennikiem i inicjatorem takich rozwiązań. A mianem olbrzymiego zaniedbania określa to, że przy reformie emerytalnej nie położono na nie większego nacisku. – We wszystkich instytucjach, w jakich pracowałem, zostały założone takie programy: czy w Banku Handlowym, czy w PZU – mówi. I dodaje, że również w BRE Banku rozważa wprowadzenie takiego programu. Oprócz tego inwestuje długoterminowo m.in. w akcje i w obligacje.

Tajne przez poufne

Część osób, zwłaszcza z publicznych instytucji finansowych, nie chciała rozmawiać o pieniądzach. Ale nie zawsze chętni byli też eksperci. Informacje o oszczędzaniu skrywa prof. Leszek Balcerowicz. Przyznaje tylko, że do OFE nie należy: urodził się w 1947 r., czyli niemal o dwa lata za wcześnie, by objęła go reforma emerytalna. – A o tym, gdzie inwestuję, rozmawiam tylko z żoną – ucina. Z zupełnie innych powodów nie chce rozmawiać szef Komisji Nadzoru Finansowego Stanisław Kluza, który dba o to, by OFE i inne instytucje inwestowały bezpiecznie i przestrzegały przepisów. – Na moim stanowisku nie wypada nic sugerować w kwestii wyboru produktów finansowych – mówi. I odsyła nas do swojego oświadczenia majątkowego, zastrzegając, że to też nie jest wytyczna, bo obejmując stanowisko, musiał zrezygnować z inwestowania m.in. na giełdzie. Teraz oszczędza w ramach IKE i w nieruchomościach. Ma też pieniądze w otwartym funduszu inwestycyjnym obligacji.
Jak widać, nie ma przepaści między tym, w co inwestują osoby ze świata finansjery czy polityki, a decyzjami dotyczącymi dodatkowych oszczędności emerytalnych, jakie podejmuje zwykły Kowalski, nawet jeśli dysponuje skromniejszymi środkami.
ikona lupy />
Tomasz Bławat: W moim życiu różnie bywało z planowym oszczędzaniem. Mam za sobą między innymi epizod z grą na Wall Street Fot. Wojciech Górski / DGP
ikona lupy />
Jakub Borowski: Gdy pojawią się nadwyżki, chętnie kupimy z żoną jednostki funduszu inwestującego w kraje BRIC Fot. Marcin Łobaczewski / DGP
ikona lupy />
Jolanta Fedak: Pieniądze, z których będziemy korzystać na starość, warto lokować bezpiecznie, bez stresu Fot. Artur Chmielewski / DGP