Europejskie parkiety rozpoczęły dzień w mieszanych nastrojach, WIG20 spada. Warszawa musi się zdecydować, czy światowy wzrost inflacji jest dla naszego rynku realnym zagrożeniem.



Po otwarciu francuski indeks CAC 40 spadł o 0,10 proc. i wyniósł 4.086,85 pkt., brytyjski indeks FTSE 100 po otwarciu notowań spadł o 0,19 proc. i wyniósł 6.040,52 pkt., zaś niemiecki DAX wzrósł o 0,09 proc. i wyniósł 7.327,61 pkt. Indeks węgierskiej giełdy BUX po otwarciu sesji spadł o 0,10 proc. i 22.600,32 pkt.
WIG 20 na otwarciu sesji wyniósł 2734,33 pkt., co oznacza spadek o 0,28 proc.

„Marazm na GPW, który utrudnia zadanie day-traderom i rozleniwia inwestorów średnioterminowych, wskazuje raczej na odporność naszego rynku wobec zawirowań na świecie niż jego słabość wobec S&P i DAX, które do wczoraj podbijały rekordy hossy. Wiadomo, co trapi gospodarki wschodzące na całym świecie - to szalejąca inflacja cen żywności grożąca podwyżkami stóp procentowych, a często też zamieszkami społecznymi” – komentuje Emil Szweda z Noble Securities.

Reklama

Jak dodaje analityk, warszawski parkiet wkrótce będzie musiał dokonać wyboru - czy wzrost cen żywności i inflacji jest realnym zagrożeniem dla rynku, czy też możemy spokojnie cieszyć się z przyrostu zysków spółek notowanych na GPW.

Szweda twierdzi, że niemrawa sesja na GPW może usypiać czujność inwestorów, zwłaszcza jeśli za punkt odniesienia wybierze się wyłącznie rynki rozwinięte, w tym Wall Street. Tymczasem na rynkach wschodzących spadki nabierają tempa.