Europejskie indeksy lekko poszły w górę. GPW, aby wyjść ze swoich kłopotów, potrzebuje dziś wzrostu, twierdzą analitycy.



Brytyjski indeks FTSE 100 po otwarciu notowań wzrósł o 0,25 proc. i wyniósł 6.100,60 pkt., francuski indeks CAC 40 wzrósł o 0,17 proc. i wyniósł 4.158,26 pkt., zaś niemiecki DAX wzrósł o 0,15 proc. i wyniósł 7.425,29 pkt. Indeks węgierskiej giełdy BUX po otwarciu sesji wzrósł o 0,80 proc. i 22.709,09 pkt.

Indeks WIG20 na otwarciu sesji wzrósł o 0,48 proc. do poziomu 2700,42 pkt.

Reklama

„Z GPW - jak zwykle - mamy większy problem. WIG20 spadł wczoraj o 0,6 proc., co wystarczyło do odnotowania najniższego od 11 stycznia zamknięcia. Tym samym indeks spadł poniżej linii wsparcia pociągniętej po dołkach (z zamknięcia) sesji od 30 listopada, a w dodatku spadkowi towarzyszył wzrost obrotów. Wszystko to razem daje wstępne sygnały sprzedaży, które mógłby wymazać wzrost na dzisiejszej sesji” – mówi Emil Szweda z Noble Securities.

Jak dodaje analityk, trudno znaleźć podstawy do wzrostu. Wyniki kolejnych spółek są co prawda dobre (dziś podały je już Police i NG2 i wypadły bardzo przyzwoicie), ale zachowanie rynku w ostatnich dniach nie wskazuje bynajmniej na to, by inwestorzy byli skłonni do rozciągania pojedynczych raportów kwartalnych na wszystkie akcje. Mówiąc wprost - GPW znalazła się w opałach i potrzebuje dziś wzrostu, by się z nich wykaraskać.

„Strefa euro jako całość może nie kwitnie, ale w sięgający 4 proc. wzrost w Niemczech jeszcze kilka miesięcy temu nikt by nie uwierzył. Amerykańska lokomotywa jeszcze ciężko sapie i część jej kół wciąż buksuje, ale widać, że nabiera mocy. Wszyscy wiedzą, że jest na prochach, ale ważne, że wreszcie zaczynają skutkować” - komentuje Roman Przasnyski z Open Finance.