Indeks naszych największych spółek we wtorek znów wyróżniał się siłą na tle mocno zniżkujących giełd europejskich. Tym razem nie był jednak tak oryginalny jak dzień wcześniej i kierował się wskazówkami płynącymi z Frankfurtu. Na otwarciu tracił co prawda ponad 0,8 proc., jednak po trwających przez pierwszą godzinę handlu wahaniach w okolicach 2645 punktów, rozpoczął konsekwentną wędrówkę w górę. Determinacja byków doprowadziła wczesnym popołudniem do zniwelowania wcześniejszych strat. Nad poziom poniedziałkowego zamknięcia wyjść się jednak nie udało. Po dotarciu do niego podaż ponownie przycisnęła, choć w dalszym ciągu WIG20 zachowywał się znacznie lepiej niż większość wskaźników naszego kontynentu.

Początkowo największej w gronie blue chipów przecenie ulegały akcje BRE, zniżkujące o 2 proc. Po południu zdołały one jednak niemal w całości straty odrobić. Rolę lidera spadków przejęły walory KGHM. W ich przypadku skala zniżki zwiększała się z 1 do ponad 2 proc. Po ponad 1 proc. w dół szły papiery Cyfrowego Polsatu, Lotosu, PGNiG i Pekao. Podobnie jak w poniedziałek, dziś także znaleźli się obrońcy indeksu największych spółek. Od południa coraz bardziej dynamicznie zaczęły zyskiwać na wartości akcje PZU. W najlepszym momencie rosły o ponad 2 proc. Nieco później dołączyły do nich papiery PKN Orlen, które szły w górę o niemal 3 proc.

Indeksy w Paryżu i Frankfurcie zaczęły dzień od spadków po około 0,5 proc., zaś w Londynie zniżka sięgała 0,2 proc. CAC40 i FTSE wkrótce po rozpoczęciu handlu powiększyły skalę zniżki do ponad 1 proc. Przez większą część dnia mozolnie odrabiały straty, nie marząc jednak o wyjściu nad kreskę. Drugą sesję z rządu mocno w dół szedł indeks w Atenach, do poniedziałkowych niemal 3 proc. dokładając tyle samo. Droga ropa najwyraźniej nie służyła wskaźnikowi giełdy moskiewskiej, który tracił prawie 1,5 proc. Z sięgającego 2,5 proc. porannego dołka wykaraskał się pod koniec dnia indeks w Sofii, tracąc ostatecznie 0,7 proc.

Z upływem czasu coraz bardziej widać było, że obawy związane z sytuacją w Libii powoli ustępują, a część rynków ma ochotę na wzrosty, choć sytuacja w tym kraju wciąż jest bardzo napięta. Oprócz Warszawy do tej grupy należał Frankfurt i Budapeszt. Nie sprzyjały temu pierwsze dane zza oceanu oraz początek handlu na Wall Street. Indeks cen domów w dwudziestu największych amerykańskich metropoliach spadł w grudniu o 2,4 proc., zaś tamtejsi inwestorzy po poniedziałkowym święcie przywitali się z parkietem spadkiem S&P500 o 1,3 proc. Skala przeceny zmniejszyła się o połowę po informacji o niespodziewanym wzroście indeksu zaufania konsumentów Conference Board do 70 punktów, czyli do poziomu najwyższego od trzech lat.

Reklama

Ostatecznie WIG20 stracił 0,3 proc., WIG spadł o 0,46 proc., mWIG40 o 0,81 proc., a sWIG80 o 1,06 proc. Obroty wyniosły 880 mln zł.