Drugim co do wielkości producentem pieczarek jest Holandia. Łącznie oba te kraje pokrywają połowę europejskiego rynku.

Stowarzyszenie prognozuje, że w 2011 produkcja będzie na poziomie ubiegłego i wyniesie ok. 250 tys. ton.

>>> Czytaj też: MF: bogaci rolnicy powinni płacić podatki na ogólnych zasadach

Nasz kraj jest ponadto największym eksporterem pieczarek na unijny rynek. Grzyby te kupują od nas m.in. Niemcy, Holandia, Francja, Wielka Brytania i kraje bałkańskie. Głównym odbiorcą jest jednak Rosja, która importuje z Polski ok. 50 tys. ton (w 2010 r.). Jak powiedział Szudyga, w tym roku prawdopodobnie po raz pierwszy polskie mrożone pieczarki pojadą do Stanów Zjednoczonych.

Reklama

W ubiegłym roku do zagranicznych odbiorców trafiła ponad połowa krajowej produkcji, czyli ponad 125 tys. ton., w 80 proc. eksportowane są pieczarki schłodzone, reszta trafia do zagranicznych odbiorców w postaci mrożonej lub marynowanej.

>>> Polecamy: Kredyty klęskowe: Rolnik może otrzymać nawet 4 mln zł na wznowienie produkcji

Szudyga powiedział, że uprawą pieczarek w Polsce zajmuje się 3 tys. rodzin, ale w sumie z ich produkcji związanych jest 15 tys. osób (część gospodarstw specjalizuje się w produkcji podłoża do grzybów). Pieczarkami zajmuje się ok. 2,5 tys. gospodarstw rolnych, ale 100 największych producentów wytwarza 90 proc. całej produkcji. Prezes zaznaczył, że produkcja pieczarek jest kapitałochłonna, ale opłacalna. Rentowność branży ocenił na 7-8 proc.

"Biznesu nie można budować tylko w oparciu o eksport, ale także trzeba rozwijać rynek wewnętrzny. Tym bardziej, że każde wahnięcie kursu złotego wobec euro czy np. zatrzymanie ciężarówek z towarem - jak to miało miejsce w przypadku eksportu do Rosji - powoduje straty dla branży" - tłumaczył Szudyga.

Statystycznie jemy mniej pieczarek niż inni Europejczycy. W 2009 r. na jednego Polaka przypadło ok. 1,8 kg, podczas gdy np. w Hiszpanii - 3,5 kg, w Wielkiej Brytanii 2,9 kg, a we Włoszech 2,7 kilo.

Stowarzyszenie chce wydać ok. 1,3 mln zł na promocję pieczarek. 80 proc. kosztów pokryje fundusz promocji owoców i warzyw, a 20 proc. - sami producenci tych grzybów.