Mark Anthony Longoria latem 2009 roku całe dnie spędzał na rozmowach telefonicznych z ludźmi z Wall Street. Jako specjalista od zarządzania dostawami w Advanced Micro Devices miał wówczas sporo pracy, ale te rozmowy nie wchodziły w zakres jego obowiązków. „Tony” dorabiał na boku w Primary Global Research, firmie kojarzącej świat biznesu z menedżerami funduszy inwestycyjnych szukających poufnych informacji.
AMD, jeden z największych producentów procesorów, miał właśnie opublikować raport o zyskach i było wielkie zapotrzebowanie na informacje będące w posiadaniu Longorii. Rynek chciał wiedzieć, czy kupować, czy sprzedawać akcje firmy z Sunnyvale. Longoria drogo się cenił: godzina rozmowy, podczas której zdradzał poufne dane, kosztowała 300 dol. Z aktu oskarżenia wynika, że w ciągu dwóch miesięcy „Tony” odbył 40 wielogodzinnych rozmów z 15 klientami. Prokuratorzy twierdzą, że 29 lipca roku przekazał dokładny raport o zyskach swojej firmy analitykowi papierów wartościowych i konsultantowi funduszu hedgingowego. Wszystkim trzem zostały postawione zarzuty w sprawie tzw. insider tradingu – czyli handlu akcjami po nielegalnym pozyskaniu poufnych informacji. Dwaj ostatni przyznali się do winy. Longoria, według jego prawnika, prowadzi negocjacje z prokuratorem, chcąc wytargować jak najmniejszy wyrok.

Rajdy na biura maklerów

Reklama
To tylko jeden z wątków obszernego śledztwa w sprawie insider tradingu na Wall Street trwającego, trwającego już ponad 5 lat, w które jest zamieszanych ponad 40 osób z giełdy i amerykańskich korporacji. W ubiegłym tygodniu Komisja Papierów Wartościowych i Giełd (SEC) wniosła pozew przeciwko Rajatowi Gupcie, byłemu szefowi doradczej firmy McKinsey. Miał on przekazywać na zewnątrz informacje, które uzyskał jako członek rady banku Goldman Sachs. Z kolei w ostatni wtorek rozpoczął się proces Raja Rajaratnama. Współzałożyciel funduszu hedgingowego Galleon Group miał zarobić co najmniej 45 mln dol. dzięki wejściu w posiadanie poufnych informacji o spółkach.
Wall Street nie przeżywała takiego wstrząsu od lat 80. ubiegłego wieku i ujawnienia afery, w którą był zamieszany znany makler Ivan Boesky, który na insider tradingu zarobił 200 mln dol. – Ten proceder narusza uczciwość rynków i wykrzywia warunki konkurencji. To oszukiwanie inwestorów dokonujących transakcji z całym towarzyszącym im ryzykiem, na podstawie decyzji opartych wyłącznie na własnej ciężkiej pracy i analizie. Tego nie można akceptować – powiedział niedawno Robert Khuzami z SEC.
Prowadzone w Ameryce od 5 lat śledztwo, oprócz oskarżenia kilkudziesięciu osób, wykazało również negatywną stronę gwałtownego wzrostu licznych funduszy hedgingowych niezależnych firm badawczych oraz krótkoterminowych inwestycji. O klientów walczą obecnie tysiące firm, które bardzo często sięgają po nielegalne metody, byle tylko zyskać przewagę nad konkurencją. To dla zaspokojenia ich potrzeb powstały sieci „firm eksperckich”, takich jak Primary Global Research.
Ale nie tylko Amerykanie próbują zwalczyć insider trading. By odzyskać zaufanie inwestorów nadszarpnięte z powodu światowego kryzysu, zjawisko to chce wykorzenić rząd Wielkiej Brytanii oraz władze Hongkongu. Brytyjski Urząd Regulacji Rynków Finansowych (FSA) rozpoczął monitorowanie transakcji w czasie rzeczywistym i zbieranie informacji w celu złapania na gorącym uczynku dealerów wykorzystujących poufne dane. W ubiegłym roku FSA zaszokowało City kilkoma rajdami na biura dużych menedżerów oraz serią pozwów w sprawach o przecieki i rozpowszechnianie plotek podważających finansową wiarygodność firm. W styczniu na ponad 27 miesięcy więzienia został skazany Neil Rollins, były starszy menedżer w PM Onboard Limited. To najcięższy wyrok, jaki zapadł dotychczas na Wyspach z oskarżenia o insider trading. Także Securities and Futures Commission (SFC), urząd nadzorujący giełdę w Hongkongu, w ciągu ostatnich kilku lat rozpoczął kilka dochodzeń w sprawie handlowania akcjami po uzyskaniu poufnych danych. Efektem dochodzeń jest m.in. skazanie na 7 lat więzienia pracownika banku Morgan Stanley.

Oszukują najbogatsi

Insider trading istnieje niemal tak długo jak sam rynek giełdowy. FSA zarejestrowała w ostatnich latach nietypowe transakcje na giełdzie towarzyszące 1/3 fuzji brytyjskich firm. Podobnie jest w Stanach Zjednoczonych.
Jednak sam proceder uległ zmianie. W większości dawnych spraw chodziło o jednorazowy przeciek. Zwykle pracownik firmy zyskiwał dostęp do poufnej informacji i przekazywał ją rodzinie lub przyjacielowi. Ostatnie afery pokazują, że maklerzy czy fundusze hedgingowe świadomie podejmują ryzyko, wliczając jego koszty w prowadzoną działalność. Działanie musi się im opłacać w razie wpadki. – Insider trading stał się bardziej sprofesjonalizowany i zinstytucjonalizowany – uważa Daniel Hawke z SEC.
Osoby zamieszane w insider trading do zacierania śladów używają komórek na kartę i przechowują informacje nie na firmowych komputerach, ale na pendrive’ach. Niektórzy maklerzy kilkakrotnie powtarzają sprzedaż i kupno akcji, by stworzyć sobie alibi. W jednym przypadku menedżer dużego funduszu hedgingowego przekonywał analityka do zdradzenia tajnych informacji, mówiąc mu, że w razie wpadki będzie mógł do obrony wykorzystać teorię mozaiki. Zgodnie z nią decyzje dotyczące kupna czy sprzedaży akcji podejmuje się na podstawie tak ogromnej ilości przesłanek, że łatwo wśród nich można ukryć nielegalnie pozyskane dane. – Nowym niepokojącym zjawiskiem jest to, że poufne informacje próbują zdobywać duzi gracze, którzy i tak na rynku mają uprzywilejowaną pozycję ze względu na swoją wielkość i doświadczenie – uważa prokurator z Manhattanu Preet Bharara.
Coraz częściej rządy różnych krajów zaczynają wspólnie walczyć z insider tradingiem. Prokuratorzy z USA i Wielkiej Brytanii współpracują w sprawie brytyjskich spreadbetterów, którzy dokonywali transakcji, wykorzystując wyciekające w USA informacje o przyszłych fuzjach firm technologicznych. Amerykański sąd, dzięki dowodom dostarczonym przez brytyjską policję, skazał mieszkającego w Londynie bankiera ze szwajcarskiego banku UBS – udowodniono mu przekazywanie tajnych biznesowych informacji członkom rodziny i jednemu z amerykańskich funduszy hedgingowych.
W większości oskarżenia o insider trading są najczęściej poszlakowe i sądy nie chcą wydawać skazujących wyroków. Dlatego władze w Waszyngtonie oraz Londynie zaczęły ostatnio wykorzystywać podsłuchy, by uzyskać twarde dowody łamania prawa. Brytyjczycy zamierzają także szybciej publikować informacje o pozwach cywilnych w sprawie insider tradingu, jeszcze przed zakończeniem procesu apelacyjnego. – Jeśli zdołamy napiętnować taką działalność jako kryminalną, większość ludzi nie będzie chciała się w to mieszać – mówi Jamie Symington z FSA.
Kancelarie reprezentujące podejrzanych o insider trading nie zamierzają składać broni. – Wątpię, czy poddawanie osób czy instytucji, które próbują połapać się w zmieniających się standardach skomplikowanej branży, agresywnym i przeciągającym się czynnościom śledczym może zdziałać więcej niż po prostu lepszy nadzór – mówi Tony Woodcock, brytyjski partner firmy prawniczej Stephenson Harwood. Złudzeń, że uda się wygrać walkę z insider tradingiem, nie ma Peter Henning, profesor prawa na Uniwersytecie Wayne w stanie Michigan. – W żaden sposób nie da się już zatrzymać tej powodzi poufnych informacji – mówi.