Po raz pierwszy od dawna rynki zareagowały spokojnie na wystąpienia szefa eurogrupy Jeana-Claude’a Junckera. Po poniedziałkowo-wtorkowym spotkaniu ministrów finansów krajów wspólnego pieniądza Luksemburczyk zapowiedział, że do wypracowania kompromisu potrzebne będzie jeszcze jedno posiedzenie – w najbliższy poniedziałek.

>>> Czytaj też: Wkrótce polskie wpływy w Unii sięgną szczytu - zobacz, co możemy ugrać

Chodzi głównie o szczegóły dotyczące podwyższenia kapitału, którym będzie dysponował Europejski Mechanizm Stabilizacyjny (EMS), czyli nowy unijny parasol służący do ratowania potencjalnych bankrutów Eurolandu. Spór dotyczy zwłaszcza wysokości oprocentowania pożyczek dla zagrożonych państw oraz mechanizmu skupowania przez EMS ich niepewnych obligacji. Wiadomo, że kraje Południa chcą, by procent był jak najniższy. Z kolei duzi gracze (na czele z Niemcami) najchętniej uzależniliby go od zgody zagrożonego kraju na poddanie się kuracji oszczędnościowej lub programu prywatyzacyjnego na modłę Berlina czy Paryża.

>>> Zobacz również: Unia nakaże Polsce podnieść wiek emerytalny?

Reklama
Próbkę tego rozumowania zaprezentowała w czasie weekendu kanclerz Angela Merkel, która zgodziła się na obniżenie oprocentowania dla Grecji (o sto punktów bazowych), ale nie chciała słyszeć o ulżeniu Irlandii bojkotującej niemiecki pomysł zbliżania bazy podatkowej dla przedsiębiorstw w Eurolandzie.

>>> Polecamy: Unia zaostrza dyscyplinę finansów publicznych. Będą dotkliwe sankcje

Jak dotąd rynki przyjmują takie doniesienia z Brukseli dobrze. Spready greckich, portugalskich i hiszpańskich obligacji rządowych wobec niemieckich bundów od początku tygodnia zaczęły się zmniejszać. Najbardziej (bo nawet o 0,5 proc.) spadły papiery emitowane przez Ateny. Jedynym krajem, który nie skorzystał z tego trendu, była Irlandia odmawiająca współpracy z Niemcami w zakresie tzw. paktu dla euro (taką nazwę przyjmie najprawdopodobniej niemiecko-francuski pakt dla konkurencyjności).
Generalna łaskawość rynków wobec strefy euro nie musi jednak koniecznie utrzymać się do samego szczytu w Brukseli, który odbędzie się 24 marca. – Więcej pieniędzy dla ESM uspokaja sytuację, ale nie rozwiązuje problemów z wypłacalnością niektórych krajów strefy euro – zakomunikowała agencja ratingowa Fitch.