Po godzinie 19.30 kurs franka lekko się obniżył, za szwajcarską walutę płacono już 3,24 zł.

Podsycany przez media i polityków japoński kryzys nuklearny mocno nadwyręża nerwy inwestorów. „Dzisiaj po południu unijny komisarz ds. energii przyznał, że sytuacja w Japonii jest „faktycznie poza kontrolą” i „w kolejnych godzinach mogą mieć miejsce dalsze katastroficzne wydarzenia” , czym na pewno nie uspokoił inwestorów, którzy nie są pewni jak rzeczywiście ocenić wpływ wydarzeń w Fukushimie na japońską i światową gospodarkę. Atomowa psychoza nadal trwa i jest świetną pożywką do korekty” – uważa Marek Rogalski, analityk DM BOŚ.

>>> Czytaj też: Japonia wciąż osłabia złotego. Nie widać szans na wyjście z dołka

Jego zdaniem, z dużą uwagą należy też przyglądać się rozwojowi sytuacji w krajach arabskich. Wojna domowa w Libii nadal trwa i brutalne walki w Bahrajnie stanowią istotne ryzyko dla rynków.

Reklama

W opinii Łukasza Wróbla, analityka Noble Securities, przełamanie ważnego wsparcia przez parę walutową euro-frank może być sygnałem dalszego umocnienia franka.

„ Na rynku walutowym ok. godz. 16 frank wyrównał lokalne rekordy z grudnia 2010 r. i kosztował już 3,19 PLN. Z technicznego punktu widzenia droga w kierunku najwyższych w historii poziomów została otwarta i oporem ostatniej szansy mogą okazać się tylko okolice szczytów z 2009 r. (ok. 3,30 zł), ale przełamanie wsparcia przez parę euro-frank najprawdopodobniej zwiastuje powrót niekorzystnej dla złotego tendencji z ostatniego kwartału 2010r., kiedy inwestorzy uciekali z kapitałem do Szwajcarii obawiając się rozłamu w strefie euro i bankructwa poszczególnych jej członków” – ostrzega Wróbel.

Inwestorzy zaniepokojeni osłabiającym się złotym, powinni śledzić jutrzejszą emisję obligacji przez Hiszpanię. „Ewentualny niski popyt na papiery skarbowe przypomni inwestorom, że nowy mechanizm stabilizacyjny w strefie euro nie rozwiązuje znanych już problemów zadłużonych państw, a to może zepchnąć w dół kurs pary euro-frank poniżej ważnego poziomu 1,27 CHF” – mówi Wróbel.

>>> Czytaj też: Japońska katastrofa pomogła Europie