Do maja byki mają przewagę

Ostatnie sesje charakteryzują się konsekwentną wspinaczką na północ, a inwestorzy zastanawiają się, czy wielomiesięczna męcząca konsolidacja wkrótce się skończy. Nie można tego wykluczyć, a stwierdzić wręcz należy, że na dzień dzisiejszy prawdopodobieństwo wzrostów w kierunku 3000 punktów jest większe niż pozostanie w objęciach trendu bocznego. Do maja na parkietach wciąż będzie panował pozytywny klimat dla ryzykownych aktywów, a dopiero później zgodnie z powiedzeniem „sell in May and go away” oczekiwać należy większej przeszkody w postaci korekty. Inwestorzy już znaleźli nowy powód do zwyżek, który nazywa się Japonia. Otóż coraz głośniej zaczyna się mówić o tym, że zalew płynności z Kraju Kwitnącej Wiśni ma szansę zastąpić luźną politykę Rezerwy Federalnej, która zgodnie z ostatnimi komentarzami skończy się na dobre w czerwcu, jeśli nie wcześniej.

Nienajlepsze informacje z Europy…

Bykom nadal nie przeszkadzają problemy krajów PIIGS. Dzisiaj mówiono o przygotowywanym przez EBC kolejnym programie dostarczenia płynności dla irlandzkich banków, a nowy rząd z zielonej wyspy chce by inwestorzy krajowych banków partycypowali w kosztach pomocy. Nieubłaganie zbliża się również 15 kwietnia, kiedy Portugalia musi wyłożyć 4,5 mld euro na wykup swoich obligacji. To ciąży walucie wspólnotowej, na którą o poranku źle wypływał również wynik wyborów do Landtagu Badenii-Wirtembergii, gdzie po 58 latach chadecy muszą pożegnać się z władzą. Pamiętać warto, że land ten jest uznawany za bastion CDU, co dodatkowo podnosi rangę wyniku i związanego z nim problemem kanclerz Angeli Merkel.

Reklama

…jak i Bliskiego Wschodu, ale rynek je ignoruje

Jeżeli na powyższe wydarzenia nałożymy słowa prezydenta Jemenu, że jego kraj jest tykającą bombą, która wkrótce może wybuchnąć w postaci wojny domowej, to siła byków wskazuje na moc pozytywnych nastrojów związanych z chęcią kontynuowania wzrostów. Omijają one jednak rynki surowcowe, które dzisiaj ugięły się pod ciężarem informacji z Libii, gdzie rebelianci zdobywają kolejne tereny, również te związane z eksportem czarnego złota. Już mówi się o możliwym wznowieniu wysyłek surowca, co wpływa na spadki cen ropy.

Złoty pokazuje swoją siłę

Na rynku walutowym siłą może pochwalić się polski złoty, który w relacji do euro zszedł poniżej poziomu 4 złotych. Najwidoczniej inwestorzy liczą na dalsze podwyżki stóp procentowych i ich nastawienia nie są w stanie zmienić słowa prezesa NBP, który konsekwentnie chce studzić ich zapał. Dzisiaj w wywiadzie dla „Gazety Wyborczej” mówił, że inflacja jest pod kontrolą. Bardziej jastrzębi wydaje się być Jean-Claude Trichet, który dzisiaj swoim komentarzem o obserwowanej trwałej presji inflacyjnej wsparł euro. Bez większego echa przeszły dane z USA o dochodach i wydatkach Amerykanów. Nie są one jednak tak ważne oraz nie rozminęły się zbytnio z oczekiwaniami.