Cała oferta dla instytucji jest warta wprawdzie prawie 5,7 mld zł (licząc po cenie maksymalnej 146 zł), ale powinna się sprzedać bez problemu. – O popyt ze strony największych graczy można być spokojnym, szczególnie że JSW to spółka, której akcje trafią do indeksu WIG20 – podkreśla Ewa Bednarz, analityk Noble Securities. Jej zdaniem przy konstrukcji swoich portfeli fundusze nie mogą pominąć przedsiębiorstwa tak ważnego dla warszawskiego parkietu.
>>> Czytaj też: Ustalono ostateczną cenę sprzedaży akcji JSW
Podobnie uważa Franciszek Wojtal, analityk Domu Maklerskiego Millennium, który ocenia potencjalną inwestycję w papiery spółki jako bardzo atrakcyjną. – Spodziewam się, że zarządzający funduszami, którzy nie kupią akcji na rynku pierwotnym, będą musieli zwiększyć swoje zaangażowanie już w trakcie notowań na warszawskiej giełdzie – ocenia. Zdaniem Wojtala wynika to z konstrukcji portfeli czołowych instytucji, które – podobnie jak przy innych tego typu megaprywatyzacjach – musiały później doważać swoją pozycję.
>>> Czytaj też: Prywatyzacja JSW megahitem - popyt na akcje spółki jest olbrzymi
Reklama
Zdaniem ekspertów pogorszenie koniunktury na rynku tylko nieco ostudzi zapał funduszy do kupna akcji na rynku pierwotnym. – Chociaż spodziewam się dużego zainteresowania ze strony instytucji finansowych, to jednak trudno liczyć na tak spektakularny wynik, jaki miał miejsce chociażby w przypadku ubiegłorocznej oferty PZU – mówi Alfred Adamiec, prezes Domu Maklerskiego Alfa Zarządzanie Aktywami. Wówczas popyt ze strony funduszy aż 9-krotnie przekroczył liczbę akcji dostępnych w puli dla instytucji. – Nie spodziewam się powtórzenia tego wyniku, szczególnie biorąc pod uwagę ostatnie słabe zapisy na BGŻ – mówi Adamiec. Jego zdaniem na korzyść spółki działa jednak dobra koniunktura w sektorze węglowym, a co za tym idzie również perspektywa dalszej poprawy wyników finansowych.
>>> Czytaj też: Ile można zarobić na akcjach JSW?
Według Adama Rucińskiego, doradcy z firmy BTFG, dla inwestorów instytucjonalnych nieco odstraszającym czynnikiem może być aktywność związków zawodowych.
– Podobnie jak w KGHM mamy tutaj do czynienia z silną pozycją związkowców, którzy starają się wykorzystać sytuację – twierdzi Ruciński.
Tuż przed ofertą publiczną akcji JSW – na fali ostrych protestów – pracownikom udało się uzyskać 10-letnią gwarancję zatrudnienia i jednoczesną 5-proc. podwyżkę wynagrodzeń. – Silne związki to czynnik bardzo niekorzystny z punktu widzenia inwestorów instytucjonalnych. Obawy może budzić groźba pojawienia się nowych roszczeń – mówi Adamiec.
/>