Departament Pracy USA publikując dane wbił nóż w plecy złotego. Szczególnie w jego relacji do szwajcarskiego franka. Po godzinie 14:30 kurs CHF/PLN wzrósł do prawie 3,32 zł z 3,24 zł, przekreślając szanse na szybki powrót tej pary poniżej 3,20 zł. W nieco mniejszym stopniu polska waluta osłabiła się w wobec dolara i euro. O godzinie 17:20 kurs USD/PLN testował poziom 2,7775 zł, a EUR/PLN 3,9529 zł.

W ostatnim czasie wszyscy posiadacze kredytów denominowanych w szwajcarskiej walucie żyją w nieustannym stresie. Nie inaczej było w tym tygodniu. Po tym jak na przełomie czerwca i lipca kurs CHF/PLN spadł z poziomu ponad 3,38 zł do 3,19 zł, co mogło dawać nadzieję nawet na zmianę trendu, ostatnie pięć dni stało pod znakiem wzrostów. Frank podrożał o 13 gr, rozwiewając nadzieje na jakiekolwiek jego silniejsze osłabienie. Prysły one tak samo, jak nadzieje na przynajmniej chwilowe zamknięcie tematu problemów krajów z grupy PIIGS, czy też powrót amerykańskiej gospodarki na ścieżkę nieco szybszego wzrostu gospodarczego. Nie oznacza to jednak, że wkrótce frank ponownie będzie rekordowo drogi. Bardziej prawdopodobnym scenariuszem jest kontynuacja tego walutowego rollercoastera w przedziale wahań z ostatnich tygodni.

W przyszłym tygodniu, jakkolwiek zostaną opublikowane czerwcowe dane o inflacji CPI w Polsce (prognoza: 4,85 R/R) i majowy bilans płatniczy (prognoza: -650 mld EUR), złoty będzie pozostawał pod głównym wpływem nastrojów na rynkach globalnych. Te zaś będą kształtowane przez półroczne wystąpienie Bernanke w Kongresie, sezon wyników na Wall Street, wyniki spotkania ministrów finansów Unii Europejskiej, publikację wyników stress-testów europejskich banków oraz dane o inflacji CPI, sprzedaży detalicznej i produkcji przemysłowej w USA.

Reklama