Komfortowa – tak można określić sytuację, w jakiej znajduje się resort finansów, jeżeli chodzi o obsługę długu. Ma już zrealizowane 90 proc. potrzeb pożyczkowych na ten rok i poduszkę płynnościową, czyli zapasy gotówki na 54 mld zł. To zmniejsza podaż naszych papierów, podnosi ich cenę i obniża oprocentowanie. Panika na giełdach sprzyja rządowi. Inwestorzy szukają bezpiecznego azylu dla swoich pieniędzy i z zainteresowaniem spoglądają na polskie obligacje.

>>> Czytaj też: Pesymizm wisi nad rynkiem nieruchomości: oto prognozy cen mieszkań

– Sytuacja naszych papierów jest bardzo dobra. Ich rentowność obecnie jest niższa niż obligacji portugalskich, a kilkanaście dni temu była nawet mniejsza niż włoskich i hiszpańskich – mówi Arkadiusz Urbański, analityk rynków finansowych z Pekao SA. Dopiero gwarancje Europejskiego Banku Centralnego dla papierów dłużnych Włoch i Hiszpanii spowodowały, że ich rentowności spadły poniżej polskich.

>>> Polecamy: Włoski dług będzie pęczniał. Na nic cięcia oszczędnościowe

Reklama

Resort chce wykorzystać koniunkturę: nawet jeśli zrealizuje 100 proc. tegorocznych potrzeb pożyczkowych, przetargi na nasze papiery będą kontynuowane. – Przy obecnym popycie mamy spore możliwości sfinansowania przyszłorocznych potrzeb pożyczkowych – mówi wiceminister finansów Dominik Radziwiłł.

Mowa o obligacjach, które Ministerstwo Finansów ma obowiązek wykupić od inwestorów najpóźniej w przyszłym roku, i o pozyskiwaniu gotówki, aby utrzymać poduszkę płynnościową. Ma ona pozwolić, aby w razie załamania na rynkach finansowych państwo mogło przeczekać kilkanaście tygodni paniki i zwyżki cen długu. – W takich czasach konieczne jest jej posiadanie. Pod koniec roku może być ona mniejsza z powodu rytmu wydatków budżetowych, ale nadal będzie duża – podkreśla Radziwiłł.

Te zabiegi pozwolą zmniejszyć potrzeby pożyczkowe na 2012 r. o kilkanaście miliardów złotych. A już spadły one o prawie 10 mld zł po czerwcowej decyzji resortu, by zawiesić przetargi na bony skarbowe, dzięki czemu nie trzeba będzie ich wykupywać za rok. Jeżeli akcja przyspieszenia wykupu przyszłorocznego długu powiedzie się, to łącznie potrzeby pożyczkowe w 2012 r. mogą być o ponad 20 mld zł niższe od zakładanych i zbliżą się do tegorocznych, które mają wynieść 155 mld zł.

Jako że cała operacja ma zmniejszyć realne koszty obsługi długu (będzie sprzedawany na korzystniejszych warunkach), to automatycznie powinno to wpłynąć na niższy o kilkaset milionów złotych deficyt budżetowy. Wszystko zależy jednak od tego, jak rentowność obligacji będzie się przedstawiała w kolejnych miesiącach i przyszłym roku.

Według projektu budżetu na przyszły rok potrzeby pożyczkowe brutto, czyli obsługa starego długu i sfinansowanie potrzeb przyszłorocznego budżetu, mają być na poziomie 185 mld zł. To zależy jednak od ostatecznego kształtu budżetu. A o nim zdecyduje już przyszły parlament.

Sytuacja na rynkach akcji powodowała, że obligacje stały się bezpieczną przystanią dla inwestorów. A choć coraz wyraźniej rysują się perspektywy spowolnienia światowych gospodarek, związane z obawami o finanse USA i Europy, Polski dotyczą w mniejszym stopniu. Wczoraj prognozę PKB dla naszego regionu obniżył JP Morgan. Dla Polski zakłada ona wzrost o 3,8 proc. w tym roku i 3,0 proc. w przyszłym wobec wcześniejszych 4,0 proc. i 3,4 proc. Korekta jest, ale na szczęście niedramatyczna.
– Fundamenty ekonomiczne Polski są mocne. Choć banki inwestycyjne obniżają prognozy wzrostu naszego PKB, to jest i tak wysokie w porównaniu z gospodarkami dużych krajów europejskich – podkreśla Arkadiusz Urbański, analityk rynków finansowych z Pekao SA.
Wolniejszy wzrost zwiększa prawdopodobieństwo niższej inflacji, a to także może wspierać dalszy spadek rentowności. – Następuje rewizja oczekiwań w sprawie decyzji NBP co do stóp procentowych. Obecnie rynek zaczyna wyceniać obniżkę stóp procentowych. Wpłynęłaby na obniżkę rentowność obligacji – mówi Maja Goettig, główna ekonomistka banku BPH.
Krótkookresowym zagrożeniem może być chęć inwestorów zagranicznych do zrealizowania dotychczasowych zysków z inwestycji w obligacje. To, co na nich zarobili, mogą chcieć zainwestować w giełdę. – Nawet jeżeli tak będzie, to rentowność naszych papierów wzrośnie o 20 – 30 pkt bazowych w sektorze 5- i 10-letnich obligacji, podczas gdy od wiosny spadła o 50 – 80 pkt – wylicza Urbański.
Jeżeli inwestorzy nadal będą trzymali nasze obligacje, ich rentowność dalej będzie spadała. Ich dobrej kondycji zagrozić mogą tylko poważniejsze od spodziewanych skutki spowolnienia lub wybory parlamentarne. – Tak może się stać, jeśli nastąpią zawirowania związane np. kłopoty ze stworzeniem większości parlamentarnej – mówi Roland Paszkiewicz z Pekao SA. Obawy dotyczą też tego, czy kolejny rząd dotrzyma ścieżki zejścia z deficytem finansów publicznych do 3 proc. w 2012 r., co jest związane także z obietnicą zmniejszenia długu w relacji do PKB.