"Przed nami nerwowy tydzień, a za nami nerwowy weekend. Informacje o podwyżce podatków w Grecji wywołują niepokoje społeczne, informacje z niemieckiej prasy na temat bankructwa Grecji oraz informacje kilku źródeł dotyczące możliwości obniżenia ratingu dla trzech francuskich banków, posiadających greckie obligacje wpływają na wzrost awersji do ryzyka" - powiedziała główna ekonomistka Banku Pocztowego Monika Kurtek. Dodatkowo, szczyt G7 nie przyniósł żadnych konkretów nt. dalszych działań w celu ustabilizowania sytuacji na świecie. Pod koniec weekendu Grecja ogłosiła dodatkowe działania (wprowadzenie na dwa lata podatku od nieruchomości), mające zmniejszyć deficyt fiskalny. W ocenie ekonomistki, w takim otoczeniu złoty nie ma szans na umocnienie i będzie się poruszał w okolicach 4,30-4,35 za euro.

"Na środę zaplanowane jest nadzwyczajne posiedzenie Międzynarodowego Funduszu Walutowego, a w czwartek Komisja Europejska przedstawi zrewidowane prognozy dotyczące wzrostu PKB i inflacji. Nawet gdyby Francja przyznała, że ma problem z bankami, to jeszcze jest BGK, który mógłby stabilizować krajową walutę. Rynek będzie czekał na informacje o wypłacie trzeciej transzy pomocy dla Grecji" - powiedziała Kurtek.

W poniedziałek, ok. godz. 10:20 kurs złotego wynosił 4,3051 zł za euro oraz 3,1670 zł za dolara. Kurs euro/dolara wynosił 1,3594.

Pod koniec sesji w piątek, ok. godz. 16:25, jedno euro kosztowało 4,2934 zł, zaś dolar 3,1305 zł. Kurs euro/dolara wynosił 1,3717.

Reklama

Rano, ok. godz. 09:20 za jedno euro płacono 4,2810 zł a za dolara 3,0820 zł. Kurs euro/dolar wynosił 1,3891.