- Jeśli nie nastąpi gwałtowne pogorszenie nastrojów wewnętrznych, to polska gospodarka ma szanse się obronić tak, jak to było w roku 2009. Nie unikniemy spowolnienia, ale nie musi być ono tak głębokie, jak na sąsiednich rynkach. Poza tym jeśli konsensus rynkowy mówi o przyszłorocznym wzroście powyżej 3 proc. PKB, to nie jest to jeszcze nic dramatycznego, choć w porównaniu z wynikami za 2010 rok i 2011 rok trudno to nazwać dobrą wiadomością – mówił prezes Belka.

Jego zdaniem bardziej należy się martwić ryzykiem załamania europejskiego systemu finansowego. Jak mówi szef NBP mogłoby to oznaczać zamrożenie rynku międzybankowego i eliminowanie poszczególnych europejskich banków z tego rynku.

- A to dotyczyłoby niektórych „rodziców” naszych banków. Poza tym niepokoi wycofywanie się amerykańskich funduszy z rynku europejskiego i rynków emerging markets. I nie chodzi tylko o fundusze hedgingowe, widzimy, że z rynków wschodzących – m.in. z Polski – wycofują się też inwestorzy długoterminowi. Monitorujemy tę sytuację, bo gdyby ten proces postępował trzeba by zaakceptować dalszą deprecjację złotego – uważa prezes Belka.

Szef NBP przypomniał, że w ostatnich tygodniach bank centralny trzykrotnie interweniował w obronie złotego.

Reklama

- W ciągu kilku dni złoty osłabił się wobec z euro z poziomu 4,40 do 4,53. W normalnych warunkach nazwalibyśmy to currency crash. Nasze trzy interwencje miały pokazać, że nie działamy incydentalnie, że mamy działa, których możemy użyć – mówi prezes Belka.

Jego zdaniem sytuacja na rynku nieco się uspokoiła, ale nadal panuje duża niepewność. Marek Belka podkreśla, że NBP nie będzie walczył z rynkowym trendem.

>>> Pełna treść artykułu: Belka: NBP nie będzie walczył z trendem rynkowym