Spekulanci, którzy szykują atak na osłabienie złotego w końcówce roku, mogą się srodze zawieść. Niewykluczone, że nie będzie konieczna rządowa interwencja w jego obronie.

Minister Jacek Rostowski ma inne sposoby, by nie dopuścić do przekroczenia relacji 55 proc. długu do PKB. Na tę całą walkę ma w sumie ok. 50 mld zł w naszej i obcych walutach. Rząd zaplanował, że poziom długu do PKB pod koniec roku nie przekroczy 53,5 proc. przy kursie 4,35 zł za euro. Ale niepokoje w strefi e euro deprecjonują złotego. Wczoraj kurs euro oscylował wokół 4,50 zł, przez miesiąc wzmocnił się ok. 2,6 proc. – Osłabienie złotego o 1 proc. do euro zwiększa nasz dług o 2,4 mld zł.

>>> Czytaj też: Tusk: żarty się skończyły. Jeśli euro upadnie, to razem z nim polska gospodarka

A ostatnio euro urosło prawie 9 proc. – mówi Wiktor Wojciechowski, główny ekonomista Invest-Banku. Uważa, że próg 55 proc. długu do PKB przekroczymy przy kursie 4,69 zł za euro. A obrona złotego może być trudna, jeśli na szczycie UE nie zapadną decyzje zatrzymujące kryzys. Interwencje jednak to niejedyny sposób na utrzymanie długu publicznego w ryzach. Resort finansów poinformował, że 19 grudnia rozpocznie przetarg odkupu bonów skarbowych zapadających w 2012 r. o wartości nominalnej przekraczającej 16,7 mld zł.

Reklama

Gdyby operacja się powiodła, zadłużenie zmniejszyłoby się o ok. 1,1 proc. PKB. Przy tym scenariuszu, aby groźba przekroczenia bariery 55 proc. długu do PKB stała się realna, złoty musiałby się osłabić do blisko 5 złotych za euro. – Pod warunkiem że to nie będzie rolowanie papierów, a wykup ich za gotówkę.

Jeśli założymy, że rząd ma poduszkę w samych złotych w wysokości 40 mld, to 15 – 20 mld zł, czyli kwotę porównywalną z miesięcznymi wydatkami, powinien zatrzymać na rezerwie, a za resztę mógłby wykupić papiery skarbowe – uważa prof. Stanisław Gomułka z BCC.

Doktor Jakub Borowski, główny ekonomista Kredyt Banku, też uważa, że po tej operacji zadłużenie może spaść, choć akurat z wykupem bonów rząd może mieć kłopot.

– Bony skarbowe są strasznie rozproszone. I mało prawdopodobne jest, że resortowi uda się kupić papiery o całej zaplanowanej wartości. Bardziej efektywny i prostszy byłby skup przez BGK na własne konto naszych długoterminowych obligacji – 5- i 10-letnich – uważa Borowski.

>>> Czytaj też: Tusk: "Polska na 100 proc. będzie mieć wyższy wzrost gospodarczy niż ten w budżecie"

Eksperci uważają też, że rząd ma szansę jeszcze w grudniu ściąć wydatki. Jeśli chodzi o zmniejszenie długu, musi wprawdzie działać sam, ale w obronie złotego może liczyć także na 70 mld euro z rezerw NBP. Na szczęście może to nie być konieczne.