Większość ekspertów je popiera, jednak moim zdaniem nie mają uzasadnienia. Wydłużenie wieku emerytalnego do 67 lat jest konieczne w systemach obowiązujących w Europie Zachodniej. Tam nie ma bezpośredniej zależności między wielkością składek a otrzymywanym świadczeniem i przewidywanym czasem jego wypłat.
>>> czytaj też: Zmiany demograficzne wymuszą poszerzenie rynku pracy dla starszych
To systemy o tzw. zdefiniowanym świadczeniu. W Polsce od 1999 roku obowiązuje zupełnie inny system – o zdefiniowanej składce, czyli taki, w którym mamy prowadzone konta emerytalne w I i II fi - larze, a wypłacamy z nich dokładnie tyle, ile wpłaciliśmy. Wprowadzona 12 lat temu reforma miała przystosować system emerytalny do tego, że żyjemy coraz dłużej. Zostały w niej uwzględnione także niekorzystne zmiany demograficzne. Stopa waloryzacji składek w I fi larze zależy nie tylko od średniej płacy, lecz także od liczby opłacających składki.
>>> Polecamy: Co tak naprawdę będzie oznaczać wydłużenie wieku emerytalnego
Powołam się tutaj na słynne wyliczenie ministra Rostowskiego, który w czasie debaty emerytalnej tłumaczył, że nawet jeśli w okresie najbliższych 20 lat wzrosną zarobki średnio o 200 proc., a spadnie liczba opłacających składki o 50 proc., to i tak budżet (ZUS) zobowiązany jest do podwyższenia swoich zobowiązań wobec przyszłych emerytów jedynie o 100 proc., bo zmalała liczba opłacających składki na ubezpieczenie emerytalne.
Czy w związku z tym konieczne jest kopiowanie rozwiązań wprowadzanych w krajach mających o wiele większe problemy fi skalne niż Polska? Nie. Owszem, zrównanie wieku emerytalnego kobiet i mężczyzn jest konieczne, ale też nie z powodów budżetowych, tylko ze względu na dobro kobiet, na wysokość ich świadczeń. Wydłużenie wieku emerytalnego do 67 lat w żaden sposób nie wpływa na finanse państwa, bo już 12 lat temu ten problem został rozwiązany.
W dodatku średnie trwanie życia w Polsce jest o kilka lat niższe niż w Niemczech i we Włoszech, a więc 67 lat w Polsce to nie to samo co w Europie Zachodniej. Proponuję zadać premierowi Tuskowi proste pytanie: skoro tak bardzo zależy mu na naśladowaniu innych krajów, niech powie, ilu Niemców dożywa wieku 67 lat, a ilu Polaków? Być może tu kryją się prawdziwe powody wprowadzenia tej propozycji – bo przecież składki w I fi larze nie są dziedziczone i trafi ą do budżetu państwa.