Według niego, podobne instrumenty mają zwykle zapadalność 2-3 lata i oprocentowane są na kilkanaście punktów bazowych. "Wpłata do MFW w wysokości 200 mld euro została podzielona między kraje, w zależności od ich udziału w Funduszu. Nasz udział wynosi poniżej 1%, a na Europę przekłada się na ok. 3,1 proc. To oznacza, że nasza wpłata będzie na poziomie 6,26-6,27 mld euro" - powiedział Belka podczas posiedzenia sejmowej Komisji Finansów Publicznych.

>>> czytaj też: Moody's ostrzega Londyn: wasze możliwości utrzymania oceny "AAA" są znacznie osłabione

Dodał, że pożyczka do MFW nie zmniejsza rezerw NBP, zmienia jedynie ich strukturę. NBP będzie musiał sprzedać więc część papierów wartościowych, aby uzyskać pieniądze dla MFW. Jak podkreślał, w tym kontekście ważne jest zachowanie płynności naszych rezerw walutowych.

>>> Polecamy: EBC pożyczy europejskim bankom pół biliona euro. Kryzys zażegnany?

Reklama

"Nie znamy jeszcze zasad, na jakich udzielimy tej pożyczki, ale w takim przypadku na ogół są to 2-3 lata. Jest to względnie krótki termin, ale jednak nie daje nam pełnego komfortu" - powiedział szef banku centralnego. W tej sytuacji NBP będzie musiał sprzedać część papierów długoterminowych i zamienić je na krótkoterminowe, aby utrzymać dotychczasową płynność rezerw.

"Pożyczka dla MFW jest bardzo nisko oprocentowana, na zaledwie kilkanaście punktów bazowych, ale z drugiej strony - tyle samo otrzymujemy na krótkoterminowych papierach w niektórych krajach strefy euro. Widać więc, że jest to inicjatywa polityczna, ale ważne jest, że na tym nie tracimy" - podsumował Belka. Na początku grudnia na szczycie Rady Europejskiej ustalono, że państwa strefy euro oraz kraje UE pozostające poza strefą mają wzmocnić MFW kwotą do 200 mld euro. Ten fundusz ma wspierać zadłużone gospodarki Europy, a wzmocnienie MFW ma nastąpić w formie pożyczek banków centralnych krajów unijnych.