Zatrzymani wczoraj urzędnicy Ministerstwa Środowiska oraz Państwowego Instytutu Geologicznego byli nieoficjalnymi konsultantami przy składaniu wniosków o koncesje na wydobycie gazu łupkowego. – Później je oceniali. Oczywiście wynagrodzenia w żaden sposób nie rejestrowali – mówi „DGP” jedna ze znających sprawę osób.
PIG nie kryje zdziwienia. – Nie opiniujemy wniosków koncesyjnych – mówi Paweł Poprawa, ekspert PIG. Jednak osoby z branży mówią nam nieoficjalnie, że geolodzy z PIG często współpracują z firmami starającymi się lub posiadającymi koncesje.
Zatrzymaniami w resorcie zaskoczony jest Henryk Jezierski, do niedawna wiceminister środowiska i główny geolog kraju. – Nie miałem żadnych sygnałów o próbach korupcyjnych – mówi.

>>> Czytaj też: Korupcja przy udzielaniu koncesji na gaz łupkowy: ABW zatrzymało 7 osób

Reklama
Sprawą zainteresowali się Amerykanie. Z naszych informacji wynika, że z prośbą o wyjaśnienie okoliczności zatrzymań dzwonili do MSZ przedstawiciele ambasady USA. To właśnie firmy z tego kraju najmocniej zaangażowały się w poszukiwania gazu łupkowego w Polsce.
Jednak – jak dotąd – służby zatrzymały jedynie przedstawicieli spółek kontrolowanych przez Petrolivest Ryszarda Krauzego. Prezes spółki Bertrand Le Guern we wczorajszym oświadczeniu ograniczył się do zaprzeczenia, by ktokolwiek z Petrolinvest SA został zatrzymany w tej sprawie. Firma – poprzez spółki zależne ECO Energy 2010, Silurian i Silurian Energy Services – posiada w sumie 13 koncesji poszukiwawczych.
Wczorajsze zatrzymania ABW to wierzchołek góry lodowej. Jak ustaliliśmy, służby wzięły pod lupę transakcje związane z handlem przyznanymi licencjami. Choć przedsiębiorstwa nie mogą tego robić, łatwo obchodzą przepisy. Proceder polega na tym, że firma zdobywa w Ministerstwie Środowiska koncesje dla swoich – specjalnie powołanych w tym celu – spółek zależnych. Następnie sprzedaje udziały w spółce albo całą spółkę. To niekontrolowany nagminny proceder. Resort środowiska nie ma prawa zablokować transakcji. – Taka praktyka jest legalna i bardzo popularna nie tylko w Polsce, ale też w USA – tłumaczy Filip Elżanowski, ekspert prawa energetycznego Uniwersytetu Warszawskiego.
Jego zdaniem powodem przetasowań w akcjonariatach jest rozłożenie gigantycznych kosztów i dużego ryzyka związanego z poszukiwaniem na kilka podmiotów. Ale nie zawsze. Czasami dochodzi do łamania prawa. Według naszych informacji polskie i zagraniczne służby specjalne i skarbowe badają te transakcje w kontekście prania brudnych pieniędzy. – Sprawą interesują się agencje m.in. z USA i Wielkiej Brytanii. Problem w tym, że w tej chwili nie ma w Polsce potwierdzonych zasobów gazu łupkowego i wartość kupowanych i sprzedawanych spółek oraz należących do nich koncesji jest praktycznie niewycenialna. Mogą one kosztować zarówno 50 tys. dol., jak i 5 mln dol. – tłumaczy osoba znająca sprawę.
Firmy łatwo omijają przepisy ograniczające handel koncesjami