Podwyżki nie miałyby uzasadnienia – odpowiadają ekonomiści, ale ich zdaniem oznacza to, że nawet jeśli nie będzie podwyżek, to na obniżki stóp jeszcze poczekamy.
– Utrzymanie stóp procentowych na dzisiejszym poziomie przez dłuższy czas byłoby najbardziej pożądanym scenariuszem i w obecnych warunkach byłoby wyrazem stabilizującej roli polityki pieniężnej – powiedział w wywiadzie dla PAP Jerzy Hauser. Jednak, jak przyznał, inflacja obniża się bardzo wolno. W grudniu wyniosła 4,6 proc., wobec 4,8 proc. miesiąc wcześniej. Z tego powodu przesuwa się perspektywa spadku inflacji do celu RPP – 2,5 proc. Jeszcze jesienią 2011 r. ekonomiści sądzili, że uda się to już na koniec tego roku.
– Prawdopodobieństwo szybkiego obniżenia się inflacji w kierunku celu jest dużo mniejsze niż jej utrzymywania się na obecnym podwyższonym poziomie. Dlatego uważam, że zdecydowanie bardziej prawdopodobne jest to, że będziemy podnosić stopy, niż to, że będziemy je obniżać – twierdzi Hausner.
Reklama
Rynek tę wypowiedź przyjął z ostrożnością. – Podwyżka stóp procentowych nie zdoła zapobiec występowaniu czynników proinflacyjnych – uważa Ignacy Morawski, ekonomista Polskiego Banku Przedsiębiorczości. RPP nie ma wpływu na podwyżki cen regulowanych, a tylko niewielki na osłabianie się złotego czy podwyżki cen surowców na rynkach światowych. A to są główne czynniki podbijające inflację w Polsce.
– Spowolnienie wzrostu gospodarczego będzie czynnikiem sprowadzającym inflację w dół. Tym bardziej że nie ma presji płacowej, popyt będzie spadał – przekonuje Morawski.
Na razie niewiele wskazuje też na to, by jastrzębiom w RPP udało się osiągnąć przewagę. Byłoby to widoczne w komunikacie po ubiegłotygodniowym posiedzeniu rady, kiedy to stopy pozostawiono bez zmian. Jednak na pewno wypowiedź prof. Hausnera miała pozytywny wpływ na złotego. Gdy rano lekko osłabiał się wobec głównych walut, to po południu odrobił straty i zaczął się umacniać, ale też delikatnie. Za euro trzeba było płacić 4,39 zł.