W czwartek do Sejmu trafił też wniosek Solidarności o referendum w tej sprawie. Premier uważa, że takie referendum byłoby nieodpowiedzialne.

Czwartek to kolejny dzień spotkań premiera ws. proponowanej przez rząd reformy emerytalnej.

Szef rządu rozmawiał w czwartek mniej więcej przez cztery godziny z klubami SLD i Ruchu Palikota o reformie emerytalnej. Po spotkaniach poinformował, że obiecująco i konstruktywnie zabrzmiała oferta współpracy ze strony Ruchu Palikota, jeśli chodzi o projekt ws. emerytur.

"Bardzo wyraźnie usłyszałem od przewodniczącego i jego posłanek i posłów, że nie wykluczają wsparcia, pod pewnymi warunkami, samego projektu +67+" - powiedział Tusk. Zadeklarował, że w trakcie debaty nad tym projektem będą poszukiwane "możliwie bezpieczne dla Polaków rozwiązania".

Reklama

Z kolei Palikot powiedział dziennikarzom po spotkaniu: "Nie odrzuciliśmy formuły poparcia wydłużenia wieku emerytalnego, ale postawiliśmy twarde warunki społeczne". Pytany, jak ocenia szanse, że Ruch poprze pomysły rządu, odparł: "50 na 50".

"Nie ma żadnego porozumienia, choć rozmowa była bardzo rzeczowa i konstruktywna" - powiedział lider Ruchu dziennikarzom w Sejmie, pytany, czy doszło do porozumienia. Według Palikota premier pozytywnie wyraził się o kilku postulatach Ruchu, jednak - zaznaczył - nie na tyle, by powiedzieć, że premier to akceptuje.

Premierowi nie udało się przekonać do projektu reform klubu SLD. Leszek Miller relacjonował, że Tusk przedstawił politykom Sojuszu znany punkt widzenia, który sprowadza się do tego, że system emerytalny powinien być oparty na jednym kryterium - wieku biologicznym. "My przedstawiliśmy nasz punkt widzenia, według którego system emerytalny powinien być oparty na dwóch kryteriach: raz na wieku biologicznym, raz na faktycznie przepracowanym okresie pracy, tzw. okresach składkowych" - podkreślił szef Sojuszu.

Miller powiedział też, że z uznaniem wita inicjatywę Tuska, który chce się spotykać z klubami nie tylko koalicyjnymi, ale też opozycyjnymi. "Natomiast nikt nie powinien mieć złudzeń, że po takim jednym spotkaniu uczestnicy tych rozmów zmienią swoje poglądy, doznają jakiejś niezwykłej iluminacji i będą starały się przyjąć racje swojego partnera" - zaznaczył.

Premier deklarował w czwartek, że jego celem jest, by projekt reformy emerytalnej w formie przedstawianej przez rząd lub lekko zmodyfikowanej został przyjęty przez koalicję PO-PSL.

"Polacy mają prawo mieć poczucie, że projekt jest przemyślany i jest potrzebny, mimo że przykry. Im więcej ludzi w Polsce zaakceptuje istotę tego projektu, tym - jak sądzę - Polacy będą się czuli jakoś bezpieczniej z tym projektem. Dlatego proszę, perswaduję i rozmawiam ze wszystkimi klubami" - powiedział Tusk.

Zastrzegł, że jeśli się okaże, że propozycje Ruchu Palikota dotyczące spraw innych niż wiek emerytalny będą do zaakceptowania, a koalicja w zamian za to będzie miała szersze poparcie dla zmian, to będzie gotowy do współpracy. Podkreślił, że propozycje Ruchu nie zostały sformułowane wprost podczas czwartkowego spotkania.

Premier zadeklarował, że docenia wysiłek Solidarności, która zebrała podpisy pod wnioskiem o referendum w sprawie zmian emerytalnych. Ale - jak dodał - jego przeprowadzenie z pytaniami postawionymi przez związek "to nie jest rzecz odpowiedzialna".

"Nikt nie ma prawa lekceważyć 1 mln 400 tys. podpisów. Żadnego podpisu, bo to jest akt obywatelskiej woli, nie można lekceważyć. Odpowiedzialność każe mi powiedzieć, że referendum w tej sprawie z takimi pytaniami to nie jest rzecz odpowiedzialna i do końca rzetelne postawienie sprawy" - powiedział szef rządu.

>>> Czytaj też: Rybiński: Wojna idei o podniesienie wieku emerytalnego

"Zdaję sobie sprawę, że propozycja podwyższenia wieku emerytalnego godzi w interesy poszczególnych ludzi. Uczciwie postawione pytanie w referendum byłoby pytaniem wariantowym: +czy chcesz, aby w Polsce wiek emerytalny był tak niski jak w tej chwili, niższy niż w całej Unii Europejskiej, ale w zamian za to emerytury będą o połowę niższe+. Na przykład. Nie proponuję takiego referendum, tylko możliwie uczciwą debatę i informowanie Polaków, dlaczego to robimy i jakie będą skutki, jeśli nie podejmiemy tych decyzji" - mówił premier.

"S" proponuje, by w referendum znalazło się pytanie: "Czy Pani/Pan jest za wydłużeniem wieku emerytalnego do 67 lat?". W ocenie szefa "S" Piotra Dudy takie pytanie nie jest populistyczne. Jego zdaniem obłudą jest natomiast tłumaczenie rządu, że podwyższenie wieku emerytalnego jest po to, by kobiety miały wyższe emerytury.

Zapowiedział też, że związkowcy przyjadą jeszcze do Sejmu. "Jeżeli będzie debata na ten temat, to się pofatygujemy, a jeżeli nie będzie debaty, bo nie będzie referendum, tym bardziej przyjedziemy pod Sejm" - powiedział Duda.

W przyszłą środę szef rządu spotka się z Solidarną Polską. PiS zaprosił premiera na przyszły wtorek. Tusk rozmawiał już z koalicyjnym PSL, który nadal chcą, by kobiety mogły wcześniej przechodzić na emeryturę.

We wtorek premier ogłosił przekazanie do konsultacji społecznych projektu reform w systemie emerytalnym. Główną zmianą jest podniesienie wieku emerytalnego do 67. roku życia dla kobiet i mężczyzn.

Zgodnie z projektem opublikowanym we wtorek przez Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej, co cztery miesiące wiek emerytalny podwyższany byłby o kolejny miesiąc. Oznaczałoby to, że z każdym rokiem na emeryturę przechodzić będziemy o trzy miesiące później. W ten sposób poziom 67 lat w przypadku mężczyzn osiągnięty zostanie w roku 2020, a kobiet - w 2040 r.

W czwartek Komisja Europejska opublikowała tzw. białą księgę emerytur, w której zawarła zalecenia dla krajów UE, by pomóc im w stworzeniu warunków do tego, "aby ci, którzy mogą, kontynuowali pracę", a także, by prawa emerytalne mogły być przenoszone z kraju do kraju w ramach "27".

KE zachęca, by kraje UE promowały dłuższą pracę, powiązały wiek emerytalny z oczekiwaną długością życia, ograniczyły dostęp do wcześniejszych emerytur oraz wyrównały wiek emerytalny.