Według organizatora protestów, pozarządowej organizacji BUND, demonstracje w miejscowościach Brokdorf, Gundremmingen, Neckarwestheim (gdzie znajdują się elektrownie atomowe) oraz w Hanowerze i kilku innych miastach zgromadziły ponad 20 tysięcy uczestników. Szacunkowe dane miejscowych władz i policji są nieco niższe. Mniej liczne demonstracje odbyły się także w innych miastach.

Jeden z największych protestów miał miejsce w Brokdorfie, w landzie Szlezwik-Holsztyn na północy kraju, gdzie demonstranci utworzyli ludzki łańcuch o długości ok. 4 kilometrów. "Będziemy demonstrować, dopóki nie wygaśnie ostatnia elektrownia atomowa w Niemczech, ale nie tylko tutaj - radioaktywność nie zna przecież granic" - argumentowała szefowa Zielonych Claudia Roth, która uczestniczyła w proteście.

Dodatkowej argumentacji protestującym dostarczyły zardzewiałe pojemniki z odpadami radioaktywnymi, które przed kilkoma dniami odkryto na terenie pobliskiej elektrowni w Brunsbuettel, wygaszonej w 2007 roku. "Przerdzewiałe pojemniki nie gwarantują bezpieczeństwa" - podkreśliła Roth.

Przyspieszenia rezygnacji z energii atomowej domagali się również demonstrujący w Neckarwestheim w Badenii-Wirtembergii. Według różnych źródeł w pobliżu tamtejszej elektrowni jądrowej zebrało się od 1000 do nawet 5000 ludzi. W marszu milczenia uczcili oni pamięć ofiar trzęsienia ziemi i tsunami, które przed rokiem nawiedziły północną Japonię i wywołały katastrofę nuklearną w elektrowni Fukushima I.

Reklama

Ok. 2000-4000 demonstrantów domagało się też wstrzymania prac w jedynych w Niemczech zakładach wzbogacania uranu w Gronau, na zachodzie kraju.

Protesty przeciw energii jądrowej odbyły się w niedzielę także w innych krajach, m.in. w Japonii, Hiszpanii i Szwajcarii.

11 marca 2011 roku Japonię nawiedziły wstrząsy o sile 9 w skali Richtera, które wywołały gigantyczną falę tsunami. W rezultacie w elektrowni atomowej Fukushima I nastąpiła największa awaria nuklearna od wybuchu reaktora w elektrowni w Czarnobylu w 1986 roku.