Soja nadal w górę

Wczoraj notowania soi wzrosły o 0,35%. Cena tego zboża, w przeciwieństwie do notowań pszenicy, kukurydzy czy ryżu, od trzech miesięcy opiera się presji podaży. Notowania soi rosną od połowy grudnia, przy czym jedynie w styczniu mieliśmy do czynienia z krótkimi korektami spadkowymi. Natomiast od początku lutego cena soi rośnie niemalże nieprzerwanie.

Wzrost notowań kontraktów na soję jest rezultatem obaw o zmniejszoną podaż tego zboża w Ameryce Południowej, ze względu na susze, które w ostatnich miesiącach dotknęły Argentynę i Brazylię. Oba te kraje odpowiadają za znaczącą część światowego eksportu soi, podczas gdy podaż kukurydzy i pszenicy może być w większym stopniu zastąpiona zbożem z innych krajów.

Dziś rano notowania soi nadal pną się w górę. Najbliższym istotnym technicznym oporem są dopiero okolice 1400 USD za 100 buszli.

Reklama

Obama walczy o tańszą ropę

W centrum zainteresowania pozostają także wysokie ceny ropy naftowej, które spowalniają rozwój światowej gospodarki. Obniżenie cen surowca jest szczególnie ważne dla Baracka Obamy, który w tym roku ubiega się o reelekcję na stanowisko prezydenta USA. Wysokie ceny ropy są bowiem powodem do narzekań wielu amerykańskich konsumentów, a tańsza benzyna mogłaby przysporzyć Obamie wyborców.

Pomimo wczorajszego spadku, notowania amerykańskiej ropy WTI pozostają na wysokim poziomie. Znajdują się one powyżej wsparcia w okolicach 103-104 USD za baryłkę. Poruszające się w dół linie wskaźników (MACD, RSI, Stochastic) pokazują przewagę podaży, jednak dopiero przełamanie w/w wsparcia otworzyłoby drogę do dynamiczniejszych spadków.

Wczoraj prezydent Stanów Zjednoczonych przypomniał o kwestii wysokich cen ropy na wczorajszym spotkaniu z brytyjskim premierem Davidem Cameronem. Obaj politycy rozmawiali m.in. o możliwościach uwolnienia części strategicznych rezerw ropy naftowej.

W USA od wielu tygodni spekuluje się na temat sposobów na obniżenie cen ropy naftowej i produktów ropopochodnych. Jako jedną z opcji wymienia się właśnie uwolnienie części rezerw ropy z amerykańskiej Strategic Petroleum Reserve (SPR). Jednak teraz, gdy kwestia ta jest poruszana także na forum międzynarodowym, może to być sygnał coraz większej determinacji władz amerykańskich.

List do CFTC

Kwestia wysokich cen ropy jest jednym z najczęściej poruszanych tematów wśród amerykańskich polityków. Wczoraj członek Partii Demokratycznej, Edward Markey, zwrócił się w liście do Gary’ego Genslera, szefa CFTC (Commodity Futures Trading Commission) o wyjaśnienie, czy obecne wysokie ceny ropy naftowej nie są rezultatem manipulacji.

Markey zwrócił uwagę na fakt, że rynek ropy w ostatnich miesiącach był bardzo podatny na plotki, z których część okazała się nieprawdziwa (np. ta z początku marca, o wybuchu ropociągu w Arabii Saudyjskiej). Demokrata chce więc uzyskać odpowiedź, czy niektóre z tych informacji można uznać za rynkowe manipulacje i czy CFTC prowadzi jakieś działania mające na celu zapobieganie dużym wahaniom cen ropy, wynikającym z rynkowych plotek.

O ile list Markey’a jest po prostu częścią rozgrzanej amerykańskiej sceny politycznej, to zwraca on uwagę na ważny fakt – wysokie ceny ropy są rezultatem raczej rynkowych spekulacji, a nie sytuacji fundamentalnej. Według wyliczeń Międzynarodowej Agencji Energetycznej (IEA), w IV kwartale 2011 r. światowa podaż ropy przewyższała popyt, a w pierwszym półroczu bieżącego roku nadwyżka ma się utrzymać. Można więc mieć wątpliwości, czy wspomniane wyżej uwolnienie części rezerw byłoby uzasadnioną decyzją.