Mieszkańcom mniejszych miast przyjdzie jeszcze poczekać na zakupy w szklanych domach gromadzących wszystkie najbardziej znane marki pod jednym dachem. Wszystko przez to, że choć galerie się budują, to mali, ale płacący najwięcej czynszu najemcy ociągają się z wynajmowaniem powierzchni.
>>> Czytaj też: Nowoczesna galeria handlowa zmieni wizerunek Szczecina (ZDJĘCIA)
W grudniu 2011 r. w trakcie budowy było 700 tys. mkw. nowoczesnej powierzchni w centrach handlowych – wynika z danych Cushman & Wakefield. Wstępne szacunki mówiły, że w tym roku zostanie zakończona budowa kolejnych 500 tys. mkw., czyli około 20 galerii handlowych. Dziś już mowa jest o 450 tys. mkw. Najwięcej nowych galerii zaplanowano w średnich miastach mających od 100 do 300 tys. mieszkańców, a nie tych najmniejszych. Ale i tak znaczna część może świecić pustkami. Lokalni najemcy (małe firmy, np. cukiernie, fryzjerzy czy franczyzobiorcy) umów nie podpisują już tak chętnie jak jeszcze dwa – trzy lata temu. – Dziś negocjacje trwają nawet rok. Kiedyś cały proces zamykał się w kwartał – mówi Magdalena Frątczak, szef działu powierzchni handlowych w CBRE.
Potwierdzają to deweloperzy. – Proces wynajmu powierzchni małym inwestorom uległ wydłużeniu. To wynika często z tego, że ubiegają się oni o pożyczkę na rozpoczęcie biznesu, a procedury w bankach zostały zaostrzone i przyznanie kredytu trwa dłużej – tłumaczy Wojciech Gepner ze spółki Echo Investment.
Reklama
Lokalni najemcy zwlekają też dlatego, że w biznes inwestują często całe oszczędności. Chcą być pewni, zanim podpiszą umowę, że w ich mieście nie powstanie już inny, lepszy projekt. Chcą także poznać ostateczny skład największych najemców, którzy zapewniają stały napływ klientów.
>>> Czytaj też: Galerie handlowe: trwa boom inwestycyjny w mniejszych miastach
To problem dla deweloperów, bo tylko gdy mają podpisane umowy gwarantujące im uzyskanie 60 proc. planowanych przychodów z galerii, są w stanie uzyskać finansowanie na realizowaną inwestycję. A wysokie przychody gwarantują tylko mali najemcy.
Czołowi, do których zalicza się najpopularniejsze i najbardziej pożądane marki na rynku, takie jak Zara, H&M, C&A czy Media Markt i Saturn, nie są natomiast w stanie zapewnić deweloperowi takiego przychodu. Mimo że to one wynajmują największe powierzchnie, to równocześnie płacą za nie najmniej. W dużych miastach to 12 – 18 euro za metr kwadratowy, gdy mali najemcy nawet 70 euro. A ponieważ galerii buduje się dużo, to mali kupcy swą powściągliwością także chcą wymusić na deweloperach obniżkę cen.