Kreml odciąży Gazprom od zobowiązań na rynku wewnętrznym, by mógł się skupić na odgrywaniu swojej roli poza granicami Rosji. Państwowy koncern wewnątrz kraju będą uzupełniać bardziej efektywni niezależni producenci.
Gazprom, uchodzący za najbardziej skuteczne narzędzie rosyjskiej dyplomacji, to zarazem źródło problemów Kremla w kraju. Skutkiem przyjętej w 2007 r. zasady, zgodnie z którą miała zostać wyrównana dochodowość rosyjskiego i europejskiego rynku zbytu Gazpromu, jest to, że ceny surowca dla odbiorców krajowych nieustannie rosną. W ciągu pięciu lat – dwukrotnie, przekraczając psychologiczną granicę 100 dol. za tysiąc metrów sześc. W efekcie podrożały opłaty komunalne i koszty producentów żywności. Dwucyfrowa inflacja spadła – po raz pierwszy w 20-letniej historii postsowieckiej Rosji – do ponad 6 proc., ale tylko na potrzeby tegorocznej kampanii wyborczej Władimira Putina. Utrzymywanie w dalszym ciągu specjalnych przywilejów dla Gazpromu doprowadzi do tego, że do przeciwników Kremla, składających się głównie ze średniej klasy, dołączą także najbiedniejsi Rosjanie.
Rosyjskie władze rozumieją istotę problemu. W zeszłym tygodniu z rzadko spotykanym atakiem na Gazprom wystąpił premier Putin: zakazał podnoszenia cen gazu dla rosyjskiego przemysłu o dalsze 26 proc. i wskazał na konieczność cięcia kosztów. O zmniejszeniu zarobków menedżerów koncernów mówił też prezydent Dmitrij Miedwiediew. Federacyjna Służba Antymonopolowa apeluje o pozbawienie Gazpromu monopolu na detalicznym rynku gazu w Rosji, zaś ministerstwo energetyki lobbuje na rzecz jego konkurentów, walcząc o swobodny dostęp do magistrali gazowych dla niezależnych producentów. Obecnie rurociągi są własnością Gazpromu.
Reklama
– Pomijając to, jak teatralnie władze tupią nogą, warto pamiętać, że Putin prowadzi dialog sam ze sobą. Od ponad dekady wszystkie szczeble koncernu są obsadzone jego petersburskimi poplecznikami. Każde uderzenie w koncern oznacza samookaleczenie się – tłumaczy Michaił Krutichin z agencji analitycznej RusEnergy. – Tak naprawdę chodzi o to, by upiec dwie pieczenie na jednym ogniu – polepszyć swój wizerunek w oczach Rosjan poprzez grożenie Gazpromowi i przerzucić koszty obsługi rynku wewnętrznego na niezależnych producentów – dodaje.
Tym bardziej że liberalizacja gazowego rynku w Rosji leży w interesie wszystkich – Kremla, niezależnych producentów, konsumentów, a nawet samego Gazpromu. – Ograniczając obciążenia Gazpromu w kraju, władze zwiększą efektywność koncernu na zewnątrz, gdzie znajdują się najbardziej dochodowe dla niego rynki – tłumaczy Krutichin.
Zadowoleni byliby konkurenci monopolisty jak Novatek czy Intera, którzy nawet nie mając swobodnego dostępu do gazociągów, są bardziej efektywni na rynku wewnętrznym. Na konkurentów Gazpromu, którzy mają bardziej elastyczną politykę cenową i nie stosują zasady „bierz albo płać”, zdecydowało się już 26 proc. odbiorców. Jak szacują rosyjscy eksperci, uwolnienie rynku spowoduje spadek cen gazu w Rosji nawet o kilkadziesiąt procent.