Zdaniem rzecznika rządu w Berlinie Steffena Seiberta takie apele są mało pomocne i prowadzą do niepewności na rynkach.

"To godne pożałowania, że w tej dyskusji najwidoczniej żadna suma nie jest wystarczająco wysoka" - powiedział Seibert, cytowany przez agencję dpa. Dodał, że często przeoczony zostaje fakt, iż wielkość funduszy ratunkowych musi być wiarygodna, bo międzynarodowe rynki finansowe kontrolują, czy w najgorszym przypadku stojące za funduszami kraje stać na wywiązanie się z zobowiązań.

>>> Czytaj też: Inwestycje z Niemiec to nie jednokierunkowa ulica. Polska idzie pod prąd

We wtorek w Brukseli sekretarz generalny OECD Angel Gurria ocenił, że "zapora ogniowa" - jak określane są europejskie fundusze ratunkowe, powinna zostać zwiększona co najmniej do biliona euro. Jak wyjaśnił, powinna być ona "wystarczająco silna, głęboka czy wysoka", by zapewnić, że nie będzie trzeba jej użyć.

Reklama

Chodzi o wzmocnienie stałego Europejskiego Mechanizmu Stabilizacyjnego (EMS) o przewidzianych zdolnościach pożyczkowych 500 mld euro. Ma on wejść w życie w lipcu 2012 roku, zastępując dotychczasowy, utworzony doraźnie Europejski Fundusz Stabilizacji Finansowej (EFSF), by wesprzeć Grecję, Portugalię i Irlandię; łączna wartość EFSF to 440 mld euro.

Niemcy dopuszczają możliwość zwiększenie "zapory ogniowej" strefy euro, ale jedynie do 700 mld euro. Byłoby to możliwe poprzez równoległe funkcjonowanie przez pewien czas EMS oraz zaplanowanych już programów pomocowych w ramach doraźnego funduszu EFSF na kwotę 200 mld euro. Na taki wariant zgodziły się we wtorek frakcje chadecko-liberalnej koalicji rządzącej Niemcami.

Jak pisze dpa, według niemieckiego ministerstwa finansów do puli 700 mld miałoby dojść jeszcze 49 mld euro z trzeciego instrumentu pomocowego: Europejskiego Mechanizmu Stabilizacji Finansowej, który jest gwarantowany z budżetu całej UE. W jego ramach Komisja Europejska może zebrać na rynkach finansowych korzystnie oprocentowane pożyczki.

KE proponuje tymczasem połączenie pełnych mocy pożyczkowej obu funduszy EFSF i EMS, co dałoby nawet 940 mld euro, albo przynajmniej połączenie EMS z niewydanymi środkami z tymczasowego EFSF, co miałoby dać około 750 mld euro zdolności pożyczkowej.

Decyzja o wzmocnieniu "zapory ogniowej" ma zapaść na nieformalnym spotkaniu ministrów finansów UE w piątek i sobotę w Kopenhadze.

W czwartek zaś o wdrożeniu Europejskiego Mechanizmu Stabilizacyjnego, a także paktu fiskalnego, który ma wzmocnić dyscyplinę budżetową w strefie euro, dyskutować ma niemiecki Bundestag. Rząd w Berlinie chce, aby głosowanie w obu sprawach odbyło się pod koniec maja, lecz opozycyjni socjaldemokraci i Zieloni zażądali rozdzielenia obu kwestii i przesunięcia decyzji w sprawie paktu fiskalnego na jesień.

Aby Niemcy mogły wdrożyć pakt fiskalny, konieczne jest zgoda większości dwóch trzecich w Bundestagu. Taką większością chadecko-liberalna koalicja pod kierunkiem kanclerz Angeli Merkel nie dysponuje i musi negocjować z opozycją. SPD i Zieloni uzależniają zgodę na pakt fiskalny od postępów w sprawie wprowadzenia podatku od transakcji finansowych oraz przyjęcia programów pobudzenia koniunktury dla państw, pogrążonych w kryzysie zadłużenia.