Kiedy tym krajem jest Serbia, gdzie demony nacjonalizmu wciąż można łatwo obudzić, obawy są tym większe. A kiedy prezydentem zostaje dawny nacjonalista, sojusznik zmarłego Slobodana Milosevica i Vojislava Seselja, sądzonego obecnie w Hadze, dzwonki alarmowe rozbrzmiewają szczególnie głośno.
Są jednak powody, by sądzić, że zaskakujące zwycięstwo Tomislava Nikolicia w niedzielnych wyborach nie zawróci Serbii z proeuropejskiego kursu, który obrała w 2004 r. za prezydentury Borisa Tadicia. Nikolic i jego Partia Postępu pokłócili się w 2008 r. z radykałami Seselja i przeszli na pozycje umiarkowanie proeuropejskie. Nie wiadomo, na ile szczera jest ta przemiana; wielu Serbów jest podejrzliwych w tej kwestii. Nikolic mówi też o zacieśnieniu więzów z Rosją. Jednak jego prounijna retoryka w kampanii wyborczej była spójna. Popierając go, wyborcy wsparli tę wizję.
Serbskie wybory prezydenckie i parlamentarne były tym razem zdominowane przez kwestie ekonomiczne, a nie nacjonalistyczne apele o odwet. Partia Nikolicia szła do wyborów z hasłem obniżenia 25-proc. bezrobocia, zdynamizowania wzrostu gospodarczego i ukrócenia korupcji, która stała się znakiem firmowym poprzedniej koalicji.
Bruksela słusznie jednak powstrzymała się z gratulacjami dla Nikolicia, ostrzegając, że chce dowodu na jego proeuropejskie zaangażowanie i wolę współpracy oraz pojednania z sąsiadami Serbii. Kiedy w marcu Belgrad uzyskał status kandydata do UE, następnym krokiem miało być ustalenie daty rozpoczęcia rozmów o członkostwie. UE chce „widocznej i trwałej poprawy relacji” z Kosowem, zanim do tego dojdzie. To wielki test dla Nikolicia, którego retoryka w sprawie Kosowa jest twardsza niż Tadicia, ale który może mieć większe szanse na zjednanie sobie kosowskich Serbów. Bardziej bezpośrednim wyzwaniem jest sformowanie nowego koalicyjnego rządu – albo poprzez jego partię, albo demokratów Tadicia, którzy zajęli drugie miejsce, by uniknąć szkodliwej destabilizacji.
Reklama
Serbia pilnie potrzebuje odwieszenia linii kredytowej z MFW. Będzie to wymagało cięć, które odbiją się na i tak już zubożałych Serbach. Jeżeli Nikoliciowi uda się zrealizować te dwa zadania, pokaże, że jest mężem stanu, którego oczekuje UE.