Kryzys, a być może nawet perspektywa rozpadu strefy euro to dobra okazja by zastanowić się na sensem nie tylko tej integracji walutowej.

Jeszcze kilka lat temu przykład płynący ze starego kontynentu był inspiracją dla wielu regionów świata do zacieśniania współpracy gospodarczej i ujednolicania systemów monetarnych. Kraje Zatoki Perskiej zapragnęły na przykład używać khaleeji na terenie aż sześciu państw (Arabia Saudyjska, Zjednoczone Emiraty Arabskie, Oman, Katar, Bahrajn, Kuwejt).

Członkowie organizacji gospodarczej ASEAN (Brunei, Indonezja, Wietnam, Kambodża, Singapur, Malezja, Birma, Laos, Filipiny) stwierdzili natomiast, że razem z Chinami, Japonią i Koreą Południową mogą wprowadzić własną Azjatycką Jednostkę Monetarną.

W Afryce tymczasem przebąkiwano o wprowadzeniu wschodnioafrykańskiego szylinga, zachodnioafrykańskiego eco, a nawet ogólnoafrykańskiego afro. Zapał do rezygnowania przez poszczególne kraje z własnej na rzecz wspólnej waluty stygł w miarę jak kraje grupy PIIGS (Portugalia, Irlandia, Włochy, Grecja i Hiszpania) podgrzewały atmosferę kryzysu zadłużenia, a plany wprowadzenia do obiegu nowej, wspólnej waluty zostały tymczasowo odroczone.

Reklama

Wyjątkową na tym tle determinacją wykazał się Hugo Chávez, prezydent Wenezueli, który w 2010 roku dokonał pierwszej transakcji lansowaną przez siebie wirtualną walutą sucre mającą służyć wewnętrznym rozliczeniom między krajami Ameryki Łacińskiej i zmniejszyć znaczenie amerykańskiego dolara w regionie. Szanse na to są jednak niewielkie, ponieważ ogromna większość wymiany międzynarodowej krajów, w których waluta ta ma obowiązywać to handel ze Stanami Zjednoczonymi.

Mimo wszystko przeżywająca kryzys strefa euro wcale nie musi zniechęcać innych krajów do prób wprowadzenia wspólnej waluty. Być może powinny one kierować się przykładem państw, które już od wielu lat prowadzą skuteczną wspólną politykę monetarną.

Własny dolar Karaibów

Dolar wschodniokaraibski jest oficjalną walutą sześciu niepodległych państw (St. Kitts i Nevis, Antigua i Barbuda, Dominika, St. Lucia, St. Vincent i Grenadyny, Grenada) i dwóch terytoriów zależnych Wielkiej Brytanii (Anguilla i Montserrat), łącznie zamieszkanych przez niecałe 600 tys. ludzi, czyli mniej więcej tyle ile liczy sobie Poznań.

Dolar wschodniokaraibski funkcjonuje od 1965 roku, kiedy to zastąpił istniejącego wcześniej na tym obszarze dolara Brytyjskich Indii Zachodnich. W obecnym kształcie Eastern Caribbean Currency Union (ECCU) istnieje od 1983 roku, kiedy to powołano Bank Centralny Wschodnich Karaibów w celu utrzymania stabilności waluty i zrównoważonego wzrostu państw członkowskich.

Od samego początku był to projekt Brytyjczyków, którzy chcieli ujednolicić system płatniczy w swoich koloniach poprzez wprowadzenie własnej waluty. Do dziś z banknotów spogląda na nas wizerunek królowej Elżbiety II. Po uzyskiwaniu niepodległości przez poszczególne kolonie Brytyjskich Indii Zachodnich, niektóre z nich, Trynidad i Tobago, Gujana oraz Barbados, opuściły strefę i zaczęły emitować własne waluty. W systemie pozostały tylko najmniejsze kraje, które nie widziały sensu w prowadzeniu samodzielnej polityki monetarnej.

Początkowo Unia Walutowa została założona w celu odsunięcia od wpływów Stanów Zjednoczonych. Ostatecznie jednak kraje ją tworzące okazały się bardzo powiązane z bliskim supermocarstwem. Dziś waluta ta jest sztywno powiązana z dolarem amerykańskim, za którego można otrzymać 2,7 dolara wschodniokaraibskiego, a Bank Centralny Wschodnich Karaibów działa na zasadzie zbliżonej do currency board. Dzięki temu waluta jest stabilna i wymienialna, jednak nie pozbawiona problemów.

Cały artykuł czytaj na: