Przed Euro 2012 miasto zakładało, że strefę odwiedzi mniej więcej pół miliona widzów. Tymczasem udało się osiągnąć wynik lepszy o 200 tysięcy.

"Frekwencja w poznańskiej fan zonie była znacznie wyższa od tej w Gdańsku czy Wrocławiu, a więc w miastach zbliżonych wielkością i potencjałem do Poznania. Na pewno liczba gości, jaka nas odwiedziła, jest miarą sukcesu tego miejsca" - powiedział PAP Prymas.

Jak dodał, na popularność strefy złożyły się dwa czynniki. Jeden to ciężka praca i wysiłek wielu osób przy organizacji tego przedsięwzięcia. "Dziesiątki osób angażowały się w Euro w sposób znacznie przekraczający ich obowiązki służbowe. Strefa była przede wszystkim bezpieczna i nie miała słabych punktów. To jest jednak połowa sukcesu - druga to mieszkańcy Poznania, bo to oni chcieli tu przychodzić, bawić i uzewnętrzniać swoje emocje. Nawet jakbyśmy zorganizowali najlepszą strefę na świecie, ale nie trafili na tak podatny grunt, to ona stałaby pusta" - podkreślił Prymas.

Popularność poznańskiej strefy wynikała też z lokalizacji. Publiczność bawiła się na pl. Wolności i al. Marcinkowskiego, czyli w samym centrum miasta, 300 m od Starego Rynku z łatwym i wygodnym dojazdem.

Reklama

"W Gdańsku wybrano miejsce, gdzie często odbywały się imprezy masowe, ale położone nieco dalej od centrum. I okazało się, że frekwencja była o połowę niższa od naszej. Dlatego to świadczy o celowości i słuszności wyboru tego akurat miejsca. Zresztą UEFA jednoznacznie wskazywała to miejsce, jako optymalne na strefę" - powiedział.

Rekordowa frekwencja padła w dniu meczu Polska-Rosja, strefę odwiedziło ponad 60,5 tys. osób. Przed meczami z udziałem polskich piłkarzy strefa wypełniała się w komplecie i organizatorzy musieli zamykać bramy na długo przed rozpoczęciem spotkania.

Zdaniem Prymasa polskie Strefy Kibica wyznaczyły nowe standardy w tej dziedzinie, na których kolejne kraje i miasta organizujące wielkie turnieje piłkarskie będą mogły się wzorować.

"My położyliśmy nacisk na bezpieczeństwo - ponad 100 ochroniarzy pilnowało porządku zarówno w strefie jak i poza nią. Druga rzecz to ekologia, sprzątanie i segregacja śmieci. Operator fan zony dbał o czystość na ulicach przylegających do strefy. Zrezygnowaliśmy z popularnych Toi-Toi na rzecz kontenerów sanitarnych, które dają wyższy komfort. O bezpieczeństwo uczestników dbali też ratownicy medyczni, którzy kilka dni temu prawdopodobnie uratowali życie osobie, która znajdowała się poza strefą" - wyjaśnił.

Nie ukrywał, że po odpadnięciu polskiej reprezentacji z turnieju oraz po wyjeździe zagranicznych kibiców z Poznania, istniała obawa, że strefa może świecić pustkami.

"Powiedzieliśmy wówczas jednoznacznie, że nie jest sztuką zrobić Strefę Kibica i utrzymać emocje, kiedy w mieście jest 20 tysięcy Irlandczyków, a polscy piłkarze grają cały czas na mistrzostwach. Sztuką jest to, żeby strefa żyła cały czas, gdy nie mamy kibiców z zagranicy, a Polska już nie gra. Obiecaliśmy poznaniakom, a także wielkopolanom, że zrobimy wszystko, aby kibice nadal czuli się dobrze w strefie i byli zadowoleni. Chyba nam się udało, patrząc na frekwencję i słuchając różnych opinii" - zaznaczył.

Poznańska strefa przyciągała ludzi również koncertami, na które wstęp był bezpłatny. Podczas 24 dni na scenie pojawiło się ponad 60 artystów. Swoich ulubionych wykonawców mogli znaleźć fani rapu, hip-hopu, rocka, bluesa, reagge, popu czy heavy metalu. Bardzo życzliwie przyjęto panie z Jarzębiny. Kilkanaście tysięcy widzów obejrzało występ niezwykle popularnej w latach 80. grupy Alphaville. Natomiast najbardziej owacyjnie przyjęto nieco skandalizujący zespół z Republiki Południowej Afryki - Die Antwoord, grający alternatywną muzykę łączącą rap z elektroniką.

W poznańskiej fan zonie funkcjonowała Strefa Junior, gdzie organizowano zajęcia dla najmłodszych. W ciągu 24 dni ok. 30 tysięcy dzieci wzięło udział w warsztatach muzycznych, plastycznych i sportowych. "To był strzał w dziesiątkę, bo wiele dzieciaków przychodziło do strefy niemal codziennie" - podkreślił Prymas.

Od poniedziałku do końca tygodnia ma trwać demontaż strefy.