Ujawnione w ostatnich miesiącach praktyki w największych bankach świata podkopały zaufanie do sektora finansowego. Efektem jest praca w UE i USA nad nowymi rozwiązaniami pozwalającymi kontrolować tzw. casino banks, czyli instytucje skłonne do nadmiernego ryzyka.

Problem w tym, ze bankami kasyno są najpoważniejsi gracze na rynku.

Robili machlojki na całym świecie

W tym tygodniu przesłuchania w amerykańskim Senacie prezesów HSBC wykazały istnienie systemu, który umożliwiał zorganizowanym grupom przestępczym i organizacjom terrorystycznym dokonywanie swobodnych przelewów na całym świecie.

Reklama

Wczoraj okazało się, ze problem z manipulowaniem oprocentowaniem kredytów i depozytów pomiędzy bankami ma Korea Południowa i jej banki: Kookmin, Shinhan, Woori i Hana. Wcześniej oskarżono kartel banków z Wielkiej Brytanii, Europy i USA – m.in. Barclays, Deutsche Bank, J.P.Morgan, Citi – o manipulowanie LIBOR.

W maju skandal dotknął z kolei amerykański bank Morgan Stanley, który przeprowadzał emisje akcji Facebooka. Został on oskarżony o ujawnienie jedynie wybranym, dużym inwestorom złych wiadomości co do perspektyw spółki Marka Zuckerberga.

Wkrótce po emisji notowania Facebooka poszły mocno w dół. W tym samym czasie o ujawnianie ważnych danych rynkowych przed emisją wybranym klientom został także oskarżony czołowy bank Japonii, Nomura.

Także w maju raport hiszpańskiego banku centralnego ujawnił ogromna skale niegospodarności, powiązań z władzami, a nawet korupcji w instytucjach finansowych. Tylko na uratowanie jednego z nich, Bankii, trzeba będzie wydać 19 mld euro funduszy publicznych.

Za trudne dla nich instrumenty finansowe

Z kolei w październiku zeszłego roku wyszło na jaw, ze niedozwolone operacje na wielka skale prowadził londyński makler UBS, Kweku Adoboli. Z tego powodu szwajcarski bank poniósł 2,3 mld dol. strat. A przede wszystkim musiał przyznać, że cztery lata po wybuchu kryzysu wciąż nie kontroluje operacji na skomplikowanych instrumentach finansowych.

– Seria skandali finansowych przychodzi w złym momencie dla banków. Do końca roku ministrowie finansów państw unii walutowej maja zdecydować, na ile restrykcyjny będzie scentralizowany system nadzoru bankowego. A to nie zachęca do pobłażliwości – mówi DGP Karel Lannoo z brukselskiego Centrum Europejskich Analiz Politycznych (CEPS).

Na ostatnim szczycie UE przywódcy państw strefy euro zdecydowali, ze EBC przejmie bezpośredni nadzór nad 20 – 25 największymi bankami bloku. Pod tym warunkiem Europejski Mechanizm Stabilnosci (ESM) ma otrzymać prawo do bezpośredniego wspierania instytucji finansowych. Jednak w rzeczywistości istnieją poważne rozbieżności miedzy krajami UE co do rygorów, jakie należy nałożyć na banki.

18 czerwca „Wall Street Journal” ujawnił, ze o ile Wielka Brytania, Hiszpania i Szwecja chcą nałożyć surowe normy zabezpieczenia wkładów w ramach norm ostrożnościowych Bazylea 3, o tyle Niemcy i Francja są zwolennikami znacznie łagodniejszego podejścia.

Strachy na Lachy, czyli brak kompetencji

Po wybuchu kryzysu w 2008 roku i ujawnieniu strat banków, które kosztowały podatników dziesiątki miliardów euro, przywódcy państw G20 na szczycie w Londynie w kwietniu 2009 roku już zobowiązali się do wprowadzenia skutecznego systemu nadzoru bankowego.

Jego efektem było podpisanie 21 lipca 2010 przez Baracka Obamę ustawy Dodda-Franka, największej reformy systemu finansowego USA od kryzysu lat 30. XX wieku. Jednak Unia nie poszła ta drogą. Powstał co prawda nowy Europejski Urząd Bankowy (EBA), ale z tak ograniczonymi kompetencjami, że nie zdołał zapobiec kolejnym skandalom bankowym, m.in. w Hiszpanii.