Bank centralny nie zrezygnuje więc z interwencji i zbijania kursu, chyba że inflacja już na to nie pozwoli. Koszt interwencji częściowo rekompensują Szwajcarii zyski z inwestowania rosnących rezerw walutowych.

Globalny kryzys finansowy dotknął szwajcarską gospodarkę umiarkowaną recesją, na poziomie 1,9 proc. spadku PKB w 2009 r. W 2010 r. sytuacja się poprawiła i Szwajcaria wróciła do dość szybkiego tempa wzrostu na poziomie 3 proc. (wykres 1) i 1,9 proc. w 2011 r. Kraj posiada dobrze rozwinięty system bankowy, będący istotną częścią gospodarki, który w porównaniu z innymi krajami wysokorozwiniętymi przeszedł przez kryzys finansowy bez drastycznych perturbacji.

>>> Zobacz też: Szwajcaria - finansowa twierdza Europy

Kłopoty prymusa

Szwajcaria wyróżnia się nie tylko stabilną gospodarką, ale i zdrowymi finansami publicznymi. W ostatnich latach budżet centralny notował nadwyżki, zaś dług publiczny, mierzony jako dług sektora finansów publicznych do PKB, utrzymuje się na poziomie około 40 proc. Te pozytywne wskaźniki, przy istotnej nadwyżce na rachunku obrotów bieżących, powodują iż Szwajcaria jest postrzegana przez zagraniczne podmioty jako bezpieczna przystań, z korzystnym w dodatku systemem podatkowym.

Wszystkie pozytywy szwajcarskiej gospodarki stwarzają krajowi spory problem: wyzwalają tendencje do aprecjacji waluty, która w przypadku zwiększania się awersji do ryzyka na globalnych rynkach może przyjmować gwałtowny przebieg. Zerowe stopy procentowe oraz ocierający się o deflację wskaźnik cen dodatkowo nasilają presję na umacnianie się szwajcarskiej waluty względem innych walut, krajów o wyższych stopach procentowych i wyższej inflacji.

>>> Czytaj też: Po co gospodarce luzowanie ilościowe?

Stopniowy wzrost kursu franka nie stanowi poważniejszego zagrożenia dla gospodarki, ponieważ Szwajcaria ma zwykle niższą inflację niż jej partnerzy handlowi. A to amortyzuje realną aprecjację waluty. Jednak gwałtowne umocnienie się franka stanowi poważny problem dla konkurencyjności kraju w wymianie handlowej.

Presja aprecjacyjna jest obecnie największą bolączką szwajcarskiej gospodarki, choć kwestia przeszacowania waluty nie jest Helwetom zupełnie obca. Podobne problemy mieli już po upadku systemu sztywnych kursów walutowych z Bretton Woods. Jednak dzisiaj skala kłopotów jest większa, ponieważ główną przyczyną zawirowań na rynku walutowym jest kryzys w strefie euro, najważniejszego partnera handlowego Szwajcarii.
Zapasy z frankiem

>>> Zobacz też: Jak rozpocząć inwestycje na forex?

Dla Szwajcarii, w której wymiana międzynarodowa ma olbrzymie znaczenie gospodarcze, silna waluta to przekleństwo. W 2011 r. Szwajcaria miała szóstą, największą na świecie, nadwyżkę na rachunku obrotów bieżących. Według CIA the World Factbook, nadwyżka ta wynosiła 85,3 mld dol., przy eksporcie na poziomie 312,5 mld dol. oraz imporcie szacowanym na 294,1 mld dol. Jednocześnie produkt krajowy brutto, liczony przez parytet siły nabywczej, wyniósł około 344,2 mld dol. Zestawienie PKB z sumą eksportu i importu, na poziomie 606,6 mld dol., daje odpowiedź na pytanie dlaczego szwajcarski bank centralny (SNB) przywiązuje tak duża wagę do kursu walutowego.

>>> Cały tekst znajdziesz na: obserwatorfinansowy.pl