Liczne rekomendacje Komisji Nadzoru Finansowego ograniczające ich udzielanie i zwiększające wymogi wobec klientów wyeliminowały z rynku finansowanie zakupów w walutach obcych. Ograniczenia te nie dotyczą jednak akcji kredytowej kierowanej do przedsiębiorców. – Firmom, które prowadzą wymianę handlową z kontrahentami z zagranicy, umożliwiamy zaciągnięcie kredytu inwestycyjnego w obcej walucie – mówi Piotr Pazdan, dyrektor Biura Rozwoju Produktów Klienta Biznesowego z Banku Pekao. I właściwie tylko tacy przedsiębiorcy na kredyt w walucie obcej mogą liczyć. – Nie chciałbym kategorycznie deklarować, że innym przedsiębiorcom takiego kredytu nie udzielimy, bo mogą być indywidualne przypadki, kiedy się na to zdecydujemy. Generalnie jednak podmiotom osiągającym przychody w złotych będziemy proponować rozwiązania w naszej walucie – podkreśla Piotr Teodorczyk z mBanku.
Podobne deklaracje usłyszeliśmy w kilku innych instytucjach. – W indywidualnych przypadkach przedsiębiorca nierozliczający się z kontrahentami w walucie obcej mógłby liczyć na kredyt np. w euro. Ale na pewno nie będzie to duże finansowanie. Najwyżej wyniesie do kilku procent rocznych przychodów. Co do zasady kredyt w walucie obcej powinny dostawać te firmy, które posiadają w danej walucie źródło spłaty – powiedziała nam Katarzyna Łopatyńska z Raiffeisena. Nie wynika to jednak z regulacji polskiego nadzoru, tylko wewnętrznych zasad przyjętych przez bank.
Zresztą, zdaniem bankowców, sami przedsiębiorcy podchodzą bardzo ostrożnie do zaciągania zobowiązań w obcych walutach. Po silnym osłabieniu złotego w ubiegłym roku i niepewnej sytuacji na rynkach, która może spowodować kolejne gwałtowne zmiany kursów walut, właściciele firm dość rozważnie decydują się na to i zapytań o tego rodzaju produkty ze strony firm – nie zajmujących się eksportem jest niewiele.
Bankowcy uważają jednakowoż, że eksporterzy uzyskujący przychody w euro, dolarach czy w innych walutach, finansując się w walutach obcych mogą z tego tytułu odnieść spore korzyści. Po pierwsze oprocentowanie kredytów walutowych jest dużo niższe niż złotowych. Wynika to przede wszystkim z niższej stawki bazowej, czyli np. LIBOR i EURIBOR. – Końcowe oprocentowanie jest dla klienta prowadzącego handel zagraniczny korzystniejsze w przypadku kredytu np., w euro niż w złotych. Wynika to z różnic stawek na rynku międzybankowym pomiędzy złotym i innymi walutami. Przychód w tej samej walucie, w której zaciągany jest kredyt, pozwala na uniknięcie ryzyka kursowego – mówi przedstawiciel Banku Pekao.
Reklama
Na drugim miejscu pod względem korzyści z finansowania w walucie eksperci wymieniają zmniejszenie ryzyka kursowego. Firma uzyskująca płatności w walucie obcej, w której ma finansowanie, spłaca nią kredyt. W efekcie zmiany kursu złotego względem danej waluty nie wpływają na wysokość raty, a w konsekwencji na koszty prowadzonej przez nią działalności. Ponadto eksporter mając możliwość spłaty rat w walucie, w której otrzymuje płatność nie musi dokonywać przewalutowania środków, co oznacza realne oszczędności na spreadzie – uważa Katarzyna Łopatyńska.
Warto jednak podkreślić, że bankowi analitycy wnioski kredytowe o finansowanie w euro będą oceniać surowiej niż w złotych i ta sama firma w obcej walucie będzie mogła ubiegać się o niższy kredyt niż w krajowej.
Bankowcy deklarują, że eksporterzy mają do wyboru pełną gamę produktów walutowych, od kredytów obrotowych po inwestycyjne, a dostępne są nawet linie odnawialne w rachunku bieżącym. Te jednak opłacalne są dla większych podmiotów, które niemal codziennie notują wpływy z eksportu. W przeciwnym razie koszty byłyby bardzo duże a procedura skomplikowana.
Statystycznie największa część polskiego eksportu rozliczana jest w euro. Również i w przypadku udzielanych kredytów walutowych dla przedsiębiorstw przeważa wspólna waluta i najłatwiej o finansowanie właśnie w niej. Z opinii bankowców wynika, że o wiele rzadziej przedsiębiorcy składają wnioski o kredyty w dolarach czy innych walutach i generalnie na rynku jest o nie trudniej. Warto jednak zauważyć, że kredyty walutowe to nisza. W przypadku kredytów inwestycyjnych, to od kilku do maksymalnie 10 proc. portfela kredytowego banków. W zakresie kredytów obrotowych – od promili do kilku procent.