Przedsiębiorcy w Europie decydują się na wykupywanie coraz droższych polis OC w czasach kryzysu. Boją się, że w okresie spowolnienia gospodarczego liczba roszczeń wzrośnie. W Polsce odwrotnie, wartość ubezpieczenia spada.
Z raportu przygotowanego przez firmę Marsh „Limits of Liability 2012” wynika, że w Europie, na Bliskim Wschodzie i w Afryce kwoty ubezpieczenia od odpowiedzialności cywilnej wzrosły o 7 proc. od 2008 r. Średni poziom ubezpieczeń zwiększył się z 29 mln euro cztery lata temu do 31 mln euro w tym roku. Największy skok odnotowano w krajach północno-zachodniej Europy– z 40 do 56 mln euro, czyli o 40 proc.
Tymczasem w Polsce, Czechach, Hiszpanii czy np. Danii odnotowano odwrotny trend. Wszystko przez oszczędności. – W Europie Zachodniej rynek ubezpieczeń jest stabilny, w niektórych krajach ceny polis nawet spadają – tłumaczy Dominika Kozakiewicz, wiceprezes Marsh Polska. – U nas obserwujemy wzrost cen, co zniechęca przedsiębiorców do korzystania z części produktów – dodaje.
Dotyczy to zwłaszcza ubezpieczeń od utraty zysku wskutek szkody w mieniu lub polis ochronnych na część mienia.
Reklama
W ocenie ekspertów wzrost cen jeszcze spotęguje zjawisko oszczędzania na polisach. – Najgorsze jest to, że w wielu wypadkach podwyżki nie były uzasadnione szkodowością klienta – mówi Michał Gabryelak, dyrektor rozwoju biznesu Marsh Polska. – Jeśli więc nic złego się nie zdarzyło, a cena ubezpieczenia wzrosła, to firmy zamiast oszczędzać na płacach, wolą ograniczyć zakres ubezpieczenia – dodaje.
Sytuację mogłaby uratować stabilizacja cen, a nawet drobne obniżki dla tych, którzy nie mają szkód. Tymczasem ubezpieczyciele często narzucają na firmy dodatkowe wymagania, często niemożliwe do spełnienia.
– Nierzadko termin realizacji inwestycji, czasem skomplikowanych i kosztochłonnych, bywa nierealny. Niewielka firma nie jest w stanie w ciągu trzech miesięcy zamontować urządzeń gaśniczych za 1,5 mln zł – zaznacza Kozakiewicz.
Zdarza się, że rekomendowane, dodatkowe zabezpieczenia nie mają większego sensu. Jeden z ubezpieczycieli zażądał dodatkowych instalacji przeciwpożarowych w magazynach, w których nie składowano nic cennego. Na dodatek magazyny te stały z dala od innych zabudowań i nawet gdyby wybuchł w nich pożar, nie zagroziłby on pozostałym budynkom.
– Spotkaliśmy się też z zaleceniem wybudowania w hali produkcyjnej ściany o wysokiej odporności ogniowej. Ściana miała stanąć w środku, dzieląc linię produkcyjną na pół – wyjaśnia wiceprezes Marsh.
Według Marsh bez ustabilizowania rynku i większego zrozumienia potrzeb jednej i drugiej strony nasz rynek ubezpieczeniowy może przestać się rozwijać.