To coraz popularniejsze outlety – jak wyliczyła firma doradcza Cushman & Wakefield, tylko w pierwszym półroczu odwiedziło je ponad 5 mln Polaków. A obroty zlokalizowanych w nich sklepów rosną w tempie od kilkunastu do kilkudziesięciu procent rocznie. Dlatego eksperci nie mają wątpliwości – ten segment rynku będzie się bardzo dynamicznie rozwijał jeszcze przez wiele lat, a centra wyprzedażowe wyrastały będą w coraz mniejszych miastach.
Na razie Polacy mogą robić zakupy w siedmiu outletach, z których dwa są w Warszawie, a pozostałe we Wrocławiu, Poznaniu, Krakowie, Gdańsku i Sosnowcu. W trakcie budowy są dwa kolejne – w Szczecinie oraz w Rzgowie koło Łodzi. Zostaną otwarte jeszcze w tym roku. – W przyszłym roku trzecie centrum outletowe będzie miała stolica. Powstanie na Annopolu – dodaje Agnieszka Tarajko-Bąk, analityk rynku w firmie doradczej Jones Lang LaSalle.
Oprócz wielkich centrów wyprzedażowych na naszym rynku pojawiło się w ostatnim czasie także sporo sklepów specjalizujących się wyłącznie w sprzedaży przecenionych kolekcji. Najbardziej znane to TK Maxx, Textilmarket, Brand New Products czy Pepco. Sieć tych ostatnich liczy już 372 sklepy i tylko w październiku zamierza otworzyć trzy koleje. Czy to oznacza, że niedługo w Polsce będzie jak w USA?
Powoli zmierzamy w tym kierunku, jeżeli chodzi o wygląd obiektów i ich ofertę. Pierwsze centra wyprzedażowe przeszły już modernizację, nowe są uruchamiane w oparciu o nowoczesne zachodnie standardy. To zachęca kolejne marki do spróbowania sił w sprzedaży outletowej. Także te z wyższej półki – w centrach wyprzedażowych obecne są już Lacoste, Tommy Hilfiger, Trussardi i Joop. Salon tej marki pod koniec września otworzony został w Fashion House w podwarszawskim Piasecznie. – Ciekawym przykładem jest hiszpańska marka Desiqual, która w ub.r. rozpoczęła działalność w Polsce od wejścia do outletów w Warszawie i Poznaniu – mówi Agnieszka Tarajko-Bąk.
Reklama
Kiedy 10 lat temu otwierano pierwsze centrum wyprzedażowe w stolicy, obniżki wynosiły zaledwie 30 – 40 proc. Dziś normą stało się, że towar w polskim outlecie można kupić nawet z 70-proc. upustem.