Producenci papieru od kilku lat walczą ze lecącą w dół sprzedażą. Od 2007 r. popyt na papier wysokogatunkowy spada w Europie w tempie 1,5 – 2 proc. rocznie. Grupie Arctic Paper, jednemu z największych na kontynencie producentów papieru książkowego i wysokogatunkowego papieru graficznego, udaje się przezwyciężać ten trend m.in. dzięki przejmowaniu rynku od konkurencji oraz wchodzeniu w nowe segmenty. Wszystko to pod czujnym okiem prezesa Michała Jarczyńskiego, który spółką kontrolowaną przez Szwedów, ale zarejestrowaną w Polsce, zarządza od 2008 r. Dzięki nowej strategii firma w pierwszym półroczu 2012 r. miała przychody ze sprzedaży o ponad 8 proc. większe niż rok wcześniej i wypracowała 17,5 mln zł zysku netto, podczas gdy w 2011 r. walczyła z dużymi stratami. Były one efektem m.in. wahań kursów walut, wysokiej ceny celulozy, głównego surowca do produkcji papieru i spadku popytu.
– Sądzę, że popyt na wysokogatunkowy papier graficzny będzie jeszcze przez parę lat spadał o 1 – 2 proc. rocznie. Potem się ustabilizuje, ale nie widzę przesłanek, które mogłyby świadczyć, że zacznie znowu rosnąć – ocenia Michał Jarczyński.
Wsparciem dla firmy są m.in. książkowe hity, ale tych ostatnio nie jest zbyt wiele. Niemiecka fabryka grupy Arctic Paper kilka lat temu przez ponad kwartał produkowała 25 tys. ton papieru na druk jednej z części „Harry’ego Pottera” wydanej w Wielkiej Brytanii i Niemczech. Teraz hitem jest „50 twarzy Greya” z produkcją na poziomie 7,5 tys. ton na wydania w Niemczech, we Francji i w Hiszpanii. To jednak mała część mocy produkcyjnych czterech fabryk spółki, które przekraczają 800 tys. ton papieru rocznie.

8 mln ton o tyle zredukowane zostały w ostatnich 6 latach moce produkcyjne papierów graficznych w Europie

Reklama
Dlatego firma szuka nowych rynków dla dwóch fabryk w Szwecji oraz zakładów w Niemczech i Polsce. Myśli o produkcji wysokiej jakości białych kartonów, które są wykorzystywane do opakowań produktów luksusowych oraz opakowań leków z uwagi na bardzo dobre odwzorowanie kolorów. To produkty o wyższych marżach niż zwykły papier do opakowań. Już teraz Arctic Paper produkuje papier na torebki dla firm sprzedających produkty z wyższej półki.
– Takie plany to efekt m.in. rozwijającego się rynku sprzedaży towarów luksusowych oraz farmaceutyków i rosnącego rynku handlu internetowego – mówi Michał Jarczyński.
Spółka będzie też rozwijała segment papieru technicznego, wykorzystywanego m.in. jako podłoża pod tapety i do produkcji paneli podłogowych, a kolejnym krokiem mają być ekoopakowania i tacki z celulozy do żywności i dań gotowych wykonane tak, by były wytrzymałe i odporne na temperaturę.
Nowe kierunki dla spółki Michał Jarczyński wyznacza od czterech lat. Szefem firmy został po 10 latach pracy w koncernie. Zaczynał jako zastępca dyrektora finansowego w fabryce w Kostrzynie.

800 tys. ton papieru rocznie przekraczają moce grupy Arctic Paper

– Szwedzi długo nabierają zaufania, ale kiedy się do kogoś przekonają, narodowość i pochodzenie przestają mieć znaczenie, ważne są kwalifikacje i zaangażowanie w pracę – ocenia Michał Jarczyński. Dodaje, że do przekazania mu sterów właścicieli przekonała m.in. sytuacja kostrzyńskiej fabryki. W czasie kiedy nią zarządzał, zwiększyła produkcję o 85 proc. i zaczęła przynosić zyski, stając się jedną z najbardziej rentownych fabryk w grupie.
– To była jednak zasługa całej, kilkuset osobowej załogi. Fabryka beze mnie nadal świetnie sobie radzi – podkreśla Michał Jarczyński.
Udało mu się przekonać Szwedów nie tylko do siebie, lecz także do polskiego rynku kapitałowego. W 2009 r. spółka zadebiutowała na GWP. W Szwecji byłaby jedną z wielu notowanych z branży, a w Warszawie miała tylko jednego konkurenta – Mondi Świecie. Tu miała też dostęp do kapitału zgromadzonego w OFE, do których w tym czasie płynęły duże pieniądze.
Drogę do dużego biznesu Michał Jarczyński zaczynał od własnej firmy. Na początku lat 90., jeszcze w trakcie studiów na Politechnice Poznańskiej, założył firmę konsultingową, która doradzała innym osobom rozkręcającym własne przedsięwzięcia. – Przepisy często się zmieniały, ludzie potrzebowali kogoś, kto orientowałby się w prawie i technologii – wspomina szef Arctic Paper.

20 proc. europejskiego rynku objętościowego papieru książkowego kontroluje spółka

Szybko po studiach, w wieku 28 lat, wszedł do zarządu jednej ze spółek Skarbu Państwa. Choć razem z nim w spółce pojawił się pierwszy komputer, zaufanie szeregowych pracowników zyskał dopiero, kiedy wytoczył na tokarce element potrzebny do uruchomienia jednej z maszyn, na zakup którego brakowało pieniędzy.
Michał Jarczyński nie ukrywa, że tak szybka kariera możliwa była tylko w jego pokoleniu, które pracę rozpoczynało na początku lat 90., kiedy tworzyła się polska gospodarka rynkowa.
– W przedsiębiorstwach i firmach prywatnych wytworzyła się luka, na rynku nie było potrzebnych specjalistów. Chłonęliśmy szybko umiejętności, które później stosowaliśmy w praktyce. Tworzyliśmy standardy, zgodnie z którymi pracują dziś firmy. Dlatego możliwe były szybkie kariery. Takiej możliwości nie mają już młodsze pokolenia. Muszą poczekać, aż ja i moi koledzy przekażemy stery, a wciąż jeszcze mamy dużo do powiedzenia i zaoferowania – przyznaje szef Arctic Paper.
I na razie nie zwalnia tempa. Zwykle przez trzy dni w tygodniu jest w rozjazdach po Europie, krążąc pomiędzy Szwecją, Niemcami oraz Brukselą, w której uczestniczy jako doradca w pracach Komisji Europejskiej. Dwa dni spędza w poznańskim biurze Arctic Paper. Na dalekie wyjazdy w wolnym czasie nie daje się często namówić. Odskocznią dla niego i rodziny jest gospodarstwo w Puszczy Drawskiej. Weekendowe spacery po lesie z żoną i synami to czas na refleksje i naładowanie akumulatorów na kolejny intensywny tydzień – zapewnia Michał Jarczyński.