"Teraz to do nas należy wywiązanie się z obietnic, ale najpierw potrzebujemy jeszcze wyjaśnień co do stabilności greckiego długu (zdolności do jego spłacania)" - powiedział, cytowany przez AFP, Juncker w Brukseli, gdzie w poniedziałek po południu zbierają się ministrowie finansów strefy euro (eurogrupa).

W programie obrad jest właśnie dyskusja o Grecji na podstawie raportu przygotowanego w imieniu kredytodawców Grecji przez tzw. trojkę (Komisję Europejską, Europejski Bank Centralny i Międzynarodowy Fundusz Walutowy) w sprawie realizacji przez Grecję programu reform oraz stanu finansów publicznych. Od tego raportu zależy przekazanie Grecji kolejnej transzy pomocy w wysokości 31,2 mld euro.

Juncker zastrzegł, że nie należy spodziewać się ostatecznej decyzji w tej sprawie już w poniedziałek, m.in. ze względu na procedury parlamentarne w Niemczech. Wyraził jednak nadzieję, że jeszcze przed szczytem UE 22-23 listopada uda się zamknąć ten temat, co oznacza, że eurogrupa może ponownie spotkać się jeszcze w tym lub przyszłym tygodniu. "To zależy od przebiegu dyskusji dziś wieczorem" - powiedział szef eurogrupy. Grecja pilnie potrzebuje przynajmniej 5 mld euro do piątku, kiedy zapadają greckie obligację skarbowe o tej wartości.

Źródła unijne powiedziały PAP w poniedziałek, że kolejne posiedzenie eurogrupy, na którym może zapaść decyzja ws. Grecji, "odbędzie się najprawdopodobniej w środę".

Reklama

>>> Czytaj też: Grecki parlament uchwalił nowy budżet. Nadchodzą kolejne oszczędności

Raport trojki został przesłany do państw UE w nocy z niedzieli na poniedziałek i zdaniem Junckera jest "zasadniczo pozytywny, bo Grecja dotrzymała obietnic".

Ministrowie mają rozmawiać w Brukseli o tym, czy realistyczne jest utrzymanie wyznaczonego Grecji celu redukcji długu do 120 proc. PKB w 2020 roku. "Pytanie, (jakie sobie stawiamy), to czy cel 120 proc. PKB to ostatnie słowo, czy powinniśmy przedłużyć trochę ten okres" - powiedział Juncker.

Eurogrupa będzie też zastanawiać się, czy dać Grecji - tak jak o to apeluje rząd w Atenach - dodatkowe dwa lata na realizację celu fiskalnego obniżenia deficytu publicznego do 3 proc. PKB. Tak, by ten cel przesunąć z 2014 roku (jak dotychczas zakładano) do 2016 roku. Juncker przyznał, że osobiście jest za tym rozwiązaniem, ale to oznacza, że Grecji trzeba dać więcej pomocy finansowej.

Przedłużenie tego okresu o dwa lata oznacza bowiem późniejsze rozpoczęcie spłat pożyczek przez Grecję. AFP szacuje, że to oznacza dodatkowe koszty dla kredytodawców nawet 15-30 mld euro. EBC nie chce jednak zgodzić się na straty na posiadanych przez siebie obligacjach greckich, a MFW już zapowiedział, że dodatkowe koszty powinny ponieść kraje strefy euro. To budzi sprzeciw niektórych państw, bo de facto oznaczałoby trzeci program pomocy dla Grecji.

>>> Czytaj też: Niemcy: To nie Grecja, ale Francja jest największym problemem strefy euro

Niemiecki minister finansów Wolfgang Schaeuble oświadczył w opublikowanym niedzielę wywiadzie dla gazety "Welt am Sonntag", że strefa euro i MFW chcą wprawdzie pomóc Grecji, ale nie zamierzają czynić tego pod presją czasu. Schaeuble nie spodziewał się, by do poniedziałku gotowy był raport ekspertów trojki.

W nocy z niedzieli na poniedziałek, podczas gdy trwały gwałtowne demonstracje zmęczonych cięciami Greków, parlament w Atenach uchwalił budżet na rok 2013 r. przewidujący radykalne posunięcia oszczędnościowe w wysokości 9,4 mld euro - m.in. cięcia wydatków, podwyżki podatków, cięcia wynagrodzeń i świadczeń - których domagała się trojka. Ponadto Grecja przyjęła wcześniej program oszczędnościowy zakładający 18 mld euro oszczędności do 2016 roku.