Do niedawna najpewniejsi zdobycia etatu byli nauczyciele języków obcych, szczególnie angliści. Zapotrzebowanie na nich było spore zarówno w szkołach powszechnych, jak i w prywatnych placówkach językowych. – To się jednak skończyło. Szkoły mają już komplet tych nauczycieli, szczególnie germanistów i nauczycieli języka francuskiego i włoskiego – mówi Maria Stalmach-Krzyworzeka, wiceszefowa małopolskiego oddziału ZNP. – Najbliższych kilka lat będzie całkiem obiecujących dla nauczycieli nauczania początkowego. A to dzięki reformie edukacji – dodaje Krzyworzeka i tłumaczy, że nie ma co liczyć na to, że dwu- lub nawet trzykierunkowość edukacji pedagogicznej może pomóc w znalezieniu pracy. Jak wylicza ZNP, już teraz kilkuprzedmiotowców, np. z uprawnieniami do nauczania fizyki i chemii czy biologii i geografii, jest wśród pracujących nauczycieli blisko 60 proc.
– Jedyne specjalizacje, w których młodzi pedagodzy rzeczywiście mogą mieć sporą szansę na zatrudnienie, to informatycy, nauczyciele przedsiębiorczości i doradztwa zawodowego. Szczególnie ci ostatni są w dobrej sytuacji, bo nawet jeżeli nie dostaną pełnego etatu w szkole, mogą się starać o uzupełnienie go pracą w urzędach pośrednictwa pracy czy na zleceniach dla dużych firm, które restrukturyzują załogi – przekonuje Stelmach-Krzyworzeka.
Zgodnie z rozporządzeniem MEN już od ubiegłego roku szkolnego każde gimnazjum powinno zatrudniać doradcę zawodowego dla uczniów. W rzeczywistości jednak większość szkół korzysta tylko z pomocy ekspertów z poradni pedagogiczno-psychologicznych. We wszystkich placówkach oświatowych jest ich zatrudnionych niewiele ponad tysiąc, a samych gimnazjów jest ponad 7200. Czyli jest wciąż sporo miejsc do obsadzenia. Warto więc jeszcze podczas studiów lub tuż po nich pomyśleć o studiach podyplomowych lub specjalnym kursie z tej właśnie specjalizacji.
Reklama
77 proc. wszystkich nauczycieli w Polsce uczy przedmiotów ogólnokształcących
10 proc. uczy przedmiotów zawodowych, m.in. ekonomicznych, mechanicznych i informatycznych