Spowolnienie gospodarcze staje się faktem. Produkcja spada, bezrobocie rośnie. Jak to wpływa na pana firmę?
Radzimy sobie dzięki inwestycjom. Dzięki temu w trudnych czasach osiągamy wyniki lepsze niż rynek. W latach 2008–2009 kryzys bardzo odbił się na całej branży przemysłowej w świecie, a Puławy wypłaciły jedną z najwyższych dywidend w historii. W tym roku też zamierzamy podzielić się zyskiem z naszymi akcjonariuszami.
Jakie to inwestycje tak bardzo pomagają Puławom w trudnych czasach?
Inwestujemy w kapitał intelektualny – to jest podstawa naszego działania. Tworzymy warunki do samorozwoju pracownika. Unowocześniamy nasze instalacje, zwiększamy ich efektywność. W Puławach wystarczy 845 m sześc. gazu do wyprodukowania tony amoniaku, jest to o 30 proc. mniej niż średnia światowa. Zwiększyliśmy produkcję mocznika z 940 tys. do 1215 tys. ton. Jesteśmy drugim producentem tego nawozu w Europie. To wszystko mimo wysokiej ceny gazu, który jest naszym podstawowym surowcem.
Reklama
Te wszystkie możliwości nie uchronią firmy przed spadkiem koniunktury.
W 2001 r., gdy sytuacja w świecie też nie była najlepsza, zdecydowaliśmy się zbudować za 600 mln zł dwie wytwórnie melaminy, która jest produktem składowym m.in. mebli, paneli, laminatów. To pozwoliło nam na ekspansję firmy na rynki światowe. W trudnej sytuacji trzeba stworzyć warunki do funkcjonowania spółki w jeszcze trudniejszych warunkach. Trzeba zatem inwestować w nowe produkty i poprawę efektywności. Obecnie prowadzimy inwestycje, dzięki którym będziemy produkować nawozy na bazie mocznika i siarki. Z Instytutem Nawozów Sztucznych tworzymy spółkę do produkcji ekstraktów roślinnych przeznaczonych dla przemysłu farmaceutycznego kosmetycznego i spożywczego. Z tych ekstraktów wytwarza się różnego rodzaju płyny zawierające m.in. kwasy omega-3 i omega-6.
Ze wstępnej decyzji Komisji Europejskiej wynika, że Grupa Azoty Tarnów będzie mogła przejąć Zakłady Azotowe w Puławach. Czyli niebawem Puławy będą częścią tej grupy. Jak pan to skomentuje?
Jeszcze udziałowcy Puław muszą zdecydować, w jakim stopniu chcą wymienić swój udział w Puławach na akcje grupy. Zobaczymy, czy będą chcieli mieć wyłącznie papiery całej grupy, czy jednak wolą zachować sobie akcje Puław. Proces konsolidacji polskiej chemii zaczął się kilka lat temu. W ramach kolejnego etapu łączą się dwie potężne organizacje, które mają łącznie 11 mld zł przychodu. Każda z nich ma swój sposób działania. Dbamy zatem o to, aby efekt synergii spełnił oczekiwania. Mamy plan postępowania, aby stworzyć jednolity system zarządzania. To są ważne kwestie społeczne i ekonomiczne. Każdy nasz zakład jest kołem zamachowym rozwoju regionu.
To jaki będzie ten olbrzymi koncern w skali europejskiej?
Grupa będzie drugim producentem nawozów na Starym Kontynencie, a liderem w naszej części Europy. Na pewno poszerzymy naszą ofertę. Na pewno będziemy mocniejsi w produkcji kaprolaktamu, który służy do produkcji włókien sztucznych, można go znaleźć w odzieży, wyposażeniu samochodu. Nasza pozycja jest znaczna, teraz w ramach całej grupy musimy zdecydować, jak mają się rozwijać poszczególne zakłady. Puławy mają wiele przedsięwzięć, oprócz wyżej wspomnianych m.in. projekt energetyczny. Podczas negocjacji z Tarnowem podkreślaliśmy, że Puławy muszą realizować swoje inwestycje. To jednak wymaga środków. Co ważne, realizujemy nasze inwestycje ze środków własnych. Dopiero zamierzamy posłużyć się środkami zewnętrznymi.
Czy Puławy skorzystają z programu Inwestycje Polskie?
To jest bardzo ciekawy program, zamierzamy wykorzystać jego środki przy budowie elektrowni. Projekt ten realizujemy wraz z Polską Grupą Energetyczną. Inne zadania realizujemy z własnych środków.
Nie myślał pan o budowie sieci połączeń gazowych z Ukrainą czy też poszukiwaniu gazu łupkowego?
Na razie koncentrujemy się na działalności produktowej. Oczywiście z zainteresowaniem patrzymy na rozwój wydobycia gazu łupkowego w naszym kraju. Zwłaszcza w regionie lubelskim, czyli bliskim Puławom. Jeśli będzie można z danego źródła pozyskać wolumen odpowiedniej wielkości, to nie wykluczamy zaangażowania się w tej dziedzinie.
Jak pan ocenia porozumienie Polskiego Górnictwa Naftowego i Gazownictwa z Gazpromem w sprawie obniżek ceny gazu?
Ostatnia obniżka cen to bardzo dobra wiadomość, a zapowiadane są kolejne. Niższa cena surowca oczywiście nam sprzyja. Do tego kupujemy gaz z dwóch źródeł, na co pozwala nam liberalizacja polskiego rynku. Właśnie to uwolnienie rynku jest kluczowe dla sukcesu przyszłego koncernu chemicznego.
Odbiorcą nawozów jest rolnictwo. Jaka będzie kondycja tego sektora?
Uważam za błędne przekonanie, że gospodarka oparta na rolnictwie jest ekstensywna. Procesy zachodzące w tej branży są związane z systemami jakości i zarządzania, które nie odbiegają od tego, co jest w przemyśle. Zwiększanie efektywności produkcji rolniczej jest tak samo trudne jak produkcji chemicznej. Uważam, że europejski przemysł, rolnictwo i przetwórstwo powinny współdziałać. Proszę zauważyć, że żywność na nasz kontynent jest importowana w postaci ekwiwalentu 35 mln hektarów. Samowystarczalność żywnościowa jest jednym z głównych elementów geopolityki największych mocarstw. To brak dostępu do żywności spowodował rewolucje w wielu krajach Afryki północnej i Bliskiego Wschodu. Noblista Norman Borlaug podkreślił, że podstawowym problemem jest obecnie wyżywienie wzrastającej populacji ludzi zamieszkujących ziemię, która obecnie wynosi 6,6 mld, i bez nawozów jest to niemożliwe.