Izba chce przede wszystkim sprawdzić, czy stacjonarne fotoradary ustawiono w miejscach, gdzie wcześniej dochodziło do wypadków i kolizji i które zostały wskazane w analizach zagrożeń w ruchu drogowym.

Z kontroli, które dotąd NIK przeprowadziła wynika, że nie zawsze miejsca kontroli fotoradarowej były wybierane na podstawie analizy wypadków, kolizji i zdarzeń zagrażających bezpieczeństwu kierowców i pieszych. Cześć miejsc była typowana tak, by kontrole fotoradarowe przynosiły jak największe wpływy do budżetu.

>>> Czytaj też: Połeć: Polacy przyzwyczaili się do drogowej fikcji. Fotoradary to zmienią

"To fatalny zwyczaj owocujący fotoradarami ustawionymi bez związku ze stanem zagrożenia wypadkami i kolizjami" - napisał NIK w oświadczeniu.

Reklama

Izba podkreśliła, że fotoradary są potrzebne, jeśli przyczyniają się do poprawy bezpieczeństwa na drodze.
Dlatego Izba sprawdzi też, czy fotoradary, które ustawiono przed kilkoma laty przyczyniły się do spadku liczby kolizji i wypadków.