Od stycznia do końca listopada ubiegłego roku eksport artykułów rolno-spożywczych osiągnął wartość ponad 16 mld euro i był o 15,1 proc. wyższy niż w tym samym okresie 2011 r. – wynika z najnowszych danych resortu gospodarki. Wobec tego w całym roku sprzedaż polskiej żywności za granicą osiągnęła poziom 17,5 mld euro, szacuje DGP. Padł więc kolejny rekord w eksporcie żywności – jest on już ponadczterokrotnie większy niż 10 lat temu. Tak dobrego wyniku nikt się nie spodziewał. Prognozy ekspertów mówiły o wzroście eksportu na poziomie 7–12 proc.
Dlaczego rósł on szybciej? – Eksportowi żywności sprzyjał dość słaby złoty, który na ogół zapewniał odpowiednią rentowność sprzedaży na rynkach zagranicznych – twierdzi Michał Koleśnikow, ekonomista z BGŻ. Przez cały rok euro utrzymywało się bowiem powyżej 4 zł, a jak wynika z badań NBP, próg opłacalności eksportu wynosił 3,8–3,9 zł.
Ponadto przy spowolnieniu gospodarczym i kryzysie w wielu krajach klienci wybierają tańsze produkty, a do takich należą oferowane przez naszych dostawców. Nieprzypadkowo więc sprzedaż polskiej żywności w krajach UE w ciągu 11 miesięcy ubiegłego roku osiągnęła wartość blisko 12,3 mld euro i zwiększyła się o 12,4 proc., podczas gdy cały nasz eksport do UE wzrósł zaledwie o 1,1 proc. Bo z jedzenia nie można zrezygnować tak jak z innych wyrobów.
Jeszcze bardziej zwiększyły się dostawy naszej żywności na Wschód. Z danych resortu gospodarki wynika, że eksport żywności do Wspólnoty Niepodległych Państw wzrósł w tym czasie aż o jedną trzecią i przekroczył 1,8 mld euro. – Tak duży wzrost na tym rynku wynika m.in. z tego, że polska żywność stała się bardzo atrakcyjna po tym, jak w wyniku suszy mocno zdrożały produkty lokalne w Rosji i na Ukrainie – ocenia Andrzej Kalicki, kierownik zespołu monitoringu zagranicznych rynków rolnych FAMMU/FAPA. Eksport żywności rośnie również dlatego, że polskie produkty sprzedają za granicą pod własną marką również międzynarodowe sieci handlowe funkcjonujące w naszym kraju.
Reklama
Sprzedaż żywności rośnie także dzięki ekspansji polskich firm na bardzo dalekich rynkach. I tak np., jak wynika z danych resortu rolnictwa, mięso wieprzowe eksportujemy nawet do Chin, Hongkongu i Japonii, drób trafia aż do Beninu, jaja do Iraku, a produkty mleczne są sprzedawane na Filipinach, w Algierii, Egipcie, Jemenie, Wietnamie i Peru.
Co ważne, eksport żywności jest zdecydowanie większy niż import. W 2011 r. dodatnie saldo w tym handlu wyniosło 2,6 mld euro, a już po 11 miesiącach 2012 r. – 3,8 mld euro i w całym roku prawdopodobnie wyniesie 4,2 mld euro.
Tymczasem większość branż od lat notuje deficyt w handlu z zagranicą. Z tego powodu od stycznia do końca listopada ubiegłego roku ujemne saldo w całym polskim handlu zagranicznym wyniosło ponad 8 mld euro. Gdyby nie eksport żywności, byłoby znacznie większe.
4,2 mld euro o tyle więcej sprzedaliśmy żywności za granicę, niż sprowadziliśmy z zagranicy
8 mld euro wynosi polski deficyt w całym handlu zagranicznym