Bank Centralny ograniczył w tym roku wielkość emisji monet kolekcjonerskich. Średni nakład monet srebrnych ma wynieść ok. 25 tys. sztuk. W 2012 r. było to powyżej 40 tys. sztuk. Mniej monet na rynku ma spowodować wzrost ich wartości, co sprawi, że będą one bardziej atrakcyjne dla kolekcjonerów.
Filip Fertner, szef portalu numizmatycznego eMonety.pl, zgadza się z rozumowaniem NBP: im rzadsze dobro, tym jego wartość powinna być większa. – Tak może być też z monetami, pod warunkiem jednak że zostaną spełnione równolegle inne przesłanki. To, czy i jak monety będą zyskiwać na wartości, zależeć będzie także od tematów emisji, ceny sprzedaży i kruszcu, z jakiego będą wykonane – mówi.
W dwóch z trzech przeprowadzonych przez NBP w tym roku aukcji średnio za srebrną monetę trzeba było zapłacić ok. 110 zł, w ubiegłym roku uśredniona cena numizmatów sprzedawanych w systemie aukcyjnym wynosiła ok. 125 zł. Według NBP popyt zgłaszany na aukcjach nie odbiegał od ubiegłorocznego.
Większość ekspertów była zdania, że hitem będzie trzecia aukcja, na której sprzedawano zestawy dwóch srebrnych monet: dwudziestozłotówki i 1 dolara australijskiego z wizerunkami kangurów. Nakład był niewielki, tylko 5 tys. zestawów, ale ważniejsze były inne parametry: monety były wykonane z czystego srebra (próba 999) miały stosunkowo dużą masę (31,1 gram) i wymiary ( 4 cm średnicy). Sam pomysł emisji był nietuzinkowy: oferta była przeprowadzona wspólnie z bankiem centralnym Australii. I rzeczywiście cena sprzedaży uzyskana na aukcji poszybowała do 1100 zł za zestaw. Krótko po aukcji na rynku wtórnym za zestawy płacono nawet 1600 zł. Licytujący jednak przesadzili, bo dziś na internetowych aukcjach nie brakuje ofert z ceną poniżej ceny sprzedaży NBP. Powód: według spółki Inwestycje Alternatywne Profit w Australii zestawy można było kupić za 190 dol. australijskich (równowartość 630 zł).
Reklama
Fertner uważa, że inną przyczyną może być paradoksalnie wysoka cena osiągnięta na aukcji w NBP. – Indywidualni gracze mogli przecenić swoje możliwości. Ktoś mógł zamówić kilka kompletów, licytując w NBP wysokie ceny, i teraz musi za nie zapłacić. Niższe oferty na portalach aukcyjnych to może być próba szybkiego wyjścia z tych inwestycji – mówi.