Na pewno jednak nie należy obecnej sytuacji gospodarczej nazywać kryzysem - uważa prezes Narodowego Banku Polskiego (NBP) Marek Belka.

"Zapisane w budżecie 2,2 proc. wzrostu jest realistyczne. Jednak dziś tak naprawdę nie wiemy, czy i jaki będzie wzrost. Zbyt mało jest jaskółek zwiastujących poprawę w Europie Zachodniej, aby teraz odpowiedzialnie prognozować" - powiedział Belka, odpowiadając na na pytania senatorów.

Prezes NBP dodał, że w kontekście przyszłego PKB nie martwi się tak bardzo wzrostem bezrobocia. Bardziej niepokoi go konsumpcja.

Reklama

"W ostatnim czasie spadła konsumpcja prywatna, a to jest podstawowo wielkość, która powinna niepokoić analityka gospodarczego. Oznacza bowiem, że jest kryzys. (...) Jednak jako bank centralny jesteśmy w tej szczęśliwej sytuacji, że nadal możemy prowadzić normalną politykę pieniężną. Czyli z tej strony patrząc, nie widać symptomów wskazujących na kryzys. Dlatego lepiej w ten sposób nie mówić, aby go nie wywołać" - dodał Belka.

Belka powiedział też, że obecny poziom bezrobocia nie martwi, ponieważ wciąż jest poniżej średniej unijnej. "Nie martwię się tak bardzo wzrostem bezrobocia. BAEL pokazuje bowiem ok. 10 proc., czyli mniej niż średnia w UE" - tłumaczył Belka podczas spotkania z senatorami.

PKB Polski 2012: NBP bardziej optymistyczny niż GUS

GUS podał wczoraj wstępne szacunki, według których wzrost PKB w 2012 r. wyniósł 2,0 proc. (średnia oczekiwań wynosiła 1,9 proc.).

Według centralnej ścieżki listopadowej projekcji NBP, wzrost PKB miał wynieść 2,3 proc. w 2012 r., a w kolejnym roku gospodarka zwolni do 1,5 proc., by w 2014 r. osiągnąć 2,3 proc. wobec 4,3 proc. w 2011 r. W lipcowym raporcie NBP spodziewał się, że wzrost gospodarczy Polski będzie wyższy i wyniesie 2,9 proc. w 2012 r., 2,1% w 2013 r. i 3,0 proc. w 2014 r.

Z kolei resort gospodarki podał po danych z GUS, że szacuje tegoroczny wzrost PKB na 1,7 proc., a resort finansów podawał niedawno, że liczy, iż wzrost w tym roku będzie wyższy niż w 2009 r., kiedy wyniósł 1,6 proc.

>>> Czytaj też: Wzrost PKB Polski 2012: Dołek koniunktury dopiero przed nami