Idea pozytywnej dyskryminacji zdobywa na Zachodzie kolejne przyczółki, nie tylko związane z listami wyborczymi. W Wielkiej Brytanii trwają dyskusje nad wprowadzeniem kwot płciowych i rasowych w policji i na uniwersytetach.
Szef policji w aglomeracji manchesterskiej Sir Peter Fahy zaproponował wprowadzenie kwot dla przedstawicieli mniejszości etnicznych. Z danych Home Office wynika bowiem, że odsetek funkcjonariuszy niebrytyjskiego pochodzenia waha się od 5,6 proc. wśród konstabli (najniższego szczebla brytyjskiej policji) do 2,8 proc. wśród najwyższego szczebla dowódczego. Tymczasem na obszarze. Wielkiego Manchesteru 11,1 proc. mieszkańców to osoby niebiałe. W całym Zjednoczonym Królestwie ten wskaźnik wynosi 9,1 proc.
– Nie chodzi tu o poprawność polityczną, lecz o cele operacyjne. Musimy być uznawani przez społeczności lokalne – cytuje Fahy’ego dziennik „The Guardian”. Innymi słowy chodzi o to, by policjant nie miał wyłącznie białej twarzy i jako taki nie kojarzył się imigranckiej młodzieży wyłącznie z narodowością tytularną. Gdyby wśród zwykłych konstabli patrolujących ulice było więcej funkcjonariuszy należących do kategorii BME (black and minority ethnic), łatwiej byłoby opanować zamieszki podobne do tych z sierpnia 2011 r., gdy tysiące ludzi podpalały i rabowały sklepy w kilku dzielnicach Londynu – spodziewają się zwolennicy pomysłu. Półtora roku temu wśród aresztowanych chuliganów biali stanowili 42 proc.
Z innych, bardziej politpoprawnościowych założeń wychodzą uczestnicy kampanii na rzecz wprowadzenia kwot płciowych na uniwersytetach. Od 2011 r. biomedycy ubiegający się o państwowe granty naukowe muszą uwzględnić instrumenty wspierające postępy naukowe kobiet. Feministkom nie podoba się, że 4/5 profesorów na Wyspach stanowią mężczyźni. Najbardziej zmaskulinizowany jest walijski uniwersytet w Aberystwyth, na którym odsetek kobiet profesorów nie przekracza 9 proc. Autorzy raportu przygotowanego przez University and College Union (UCU) wzywają więc do zmiany tego stanu rzeczy, m.in. poprzez ustalenie konkretnych odsetków kobiet i mniejszości etnicznych do osiągnięcia w kolejnych latach. – Na razie tysiące pracowników naukowych nie realizują swego rzeczywistego potencjału – mówiła Sally Hunt z UCU.