Po doświadczeniach z przeszłości, gdy giełdowa spółka przejmowała balansujące na krawędzi bankructwa zakłady, teraz Boryszew deklaruje większą ostrożność. W orbicie zainteresowania firmy wciąż są zagraniczne zakłady, ale tylko takie, które w razie sfinalizowania transakcji poszerzą ofertę grupy.
– Dostarczamy obecnie koncernom motoryzacyjnym układy przesyłu gazów i płynów, ale przede wszystkim do klimatyzacji. Dochód z tej działalności możemy nawet podwoić, włączając do oferty przewody, które można wykorzystać np. w mechanizmach wspomagania – tłumaczy Piotr Szeliga, prezes Boryszewa.
Jeżeli chodzi o profil działalności, w tym właśnie kierunku idą poszukiwania nowych podmiotów na rynku. Ale w poszukiwaniach ważny jest także czynnik geograficzny.
– Firmy takie jak nasza muszą iść śladem głównych odbiorców naszych produktów. W naszym wypadku jest to przede wszystkim Volkswagen – dodaje Paweł Surówka, wiceprezes Boryszewa ds. motoryzacji.
Reklama
To m.in. dlatego zdecydowano się na przejęcie dwa lata temu firmy Maflow, która miała zakłady m.in. w Chinach i Brazylii. W odpowiedzi na ekspansję Volkswagena Boryszew zdecydował się też zainwestować kilka milionów euro w Rosji. W połowie roku w tym kraju uruchomiony zostanie zakład spółki produkujący plastikowe elementy do aut.
Szeliga przyznaje, że teraz do tej europejsko-azjatycko-południowoamerykańskiej układanki pasowałby jak ulał zakład w Stanach Zjednoczonych, w których sprzedaż samochodów rośnie jak na drożdżach.
– Zdecydowanie za wcześnie na konkrety – zastrzega szef Boryszewa.
Od tego roku – jak zapowiada Paweł Surówka – przejęte w przeszłości zakłady mają przynosić zyski. Jest to związane bezpośrednio z dalszą restrukturyzacją (w przypadku sektora automotive zamknięto dwa zakłady) oraz z nowymi kontraktami, bardziej rentownymi niż poprzednie.
Rentowność sektora motoryzacyjnego Boryszewa zbliży się do standardów światowych poddostawców, a to oznacza, że firma celuje w 15 proc. rentowności EBITDA (obecnie ten wskaźnik jest poniżej 5 proc.).