Spółka musi zdecydować w przyszłym tygodniu, czy złoży oferty na francuskie porty Calais i Boulogne w celu zakończenia budowy swego oddziału żeglugi promowej. Utworzenie tego biznesu natrafia na przeszkody ze strony brytyjskiej Komisji Konkurencyjności, natomiast brytyjski armator P&O Ferries twierdzi, że wykupywanie przystani podważy konkurencyjność na jednym z najbardziej ruchliwych na świecie rynków połączeń promowych.

Eurotunnel wydał w zeszłym roku 65 mln euro na kupno trzech promów od SeaFrance, nie działającego już oddziału francuskich państwowych linii kolejowych SNCF. Spółka chce w ten sposób zwiększyć swój 43-proc. udział w transporcie 3,36 mln samochodów ciężarowych każdego roku między Wielką Brytanią i Francją. Przejęcie francuskich portów mogłoby stworzyć podstawy do rozwinięcia szeroko zakrojonego biznesu, który obejmowałby wszystkie formy transportu przez Kanał La Manche.

„Jeśli sprawy miałyby rozwinąć się w kierunku całkowitego przejęcia operacji w portach, mogę sobie wyobrazić, że Eurotunnel nie będzie miał przyjaciół w Komisji Konkurencyjności” – mówi Andrew Jones z RBC Capital Markets w Londynie.

Rada Regionalna Nord Pas-de-Calais, która ogłosiła przetarg na sprzedaż 50-letniej koncesji na zarządzanie portami, chce aby wiążące oferty wpłynęły do 9 marca.
W liście do brytyjskiego urzędu uczciwego handlu, firma P&O stwierdziła, że sprzedaż dla Eurotunnelu oznaczałaby „istotne osłabienie konkurencyjności” poprzez przyznanie właścicielowi tunelu kontroli nad dwoma spośród trzech francuskich portów obsługujących krótkodystansowe połączenia morskie z Wielką Brytanią. W efekcie niezależna będzie tylko Dunkierka.

Reklama

Obecnie trzy promy kupione przez Eurotunnel od Francuzów – Berlioz, Rodin i Nord-Pas-de-Calais - kursują pod marką MyFerryLink. Żeglugowa odnoga firmy zamierza przejąć 9 proc. ruchu ciężarówek i samochodów osobowych przez Kanał La Manche, nastawiając się zwłaszcza na wielkie TIR-y, które są za duże do transportu kolejowego.