Szwajcarski producent taboru Stadler przeżywa klęskę urodzaju. Koncern wygrał w ostatnim czasie tyle kontraktów (tylko w marcu na 69 pociągów dla przewoźników z Węgier i Serbii), że nie nadąża lokować produkcji w fabrykach w Szwajcarii, Niemczech, na Węgrzech i w Algierii. Duża część tortu z 2013 r. przypadnie zakładowi Stadlera w Siedlcach. Tutaj będzie realizowanych jednocześnie kilka kontraktów. Dzisiaj w fabryce w Siedlcach zatrudnionych jest 500 osób, a właściciel nie wyklucza nowego naboru.

Fabryka w Siedlcach: produkcja pełną parą

Łącznie z linii produkcyjnej fabryki w Siedlcach ma zjechać minimum 60 pociągów. Zakładowi przypadnie m.in. wart 75 mln euro kontrakt na osiem składów dla włoskiego przewoźnika Suedtiroler i cztery za 20 mln euro dla spółki GYSEV, która jeździ w Austrii i na Węgrzech. W tym roku ruszy produkcja czterech z sześciu pociągów dla Kolei Białoruskich. Siedlce zrealizują też kontrakt na 31 elektrycznych i spalinowych składów dla Elektriraudtee w Estonii.
Producent jest jednak daleki od hurraoptymizmu. – Z troską myślimy już o dalszych zamówieniach, zwłaszcza z Polski, bo zakład w Siedlcach powstał z myślą o rynku polskim – mówi DGP Stanisław Skalski, członek zarządu Stadler Polska.
Reklama

Flirt bez szans z Pesą i Newagiem?

W tym roku jedynym kontraktem dla przewoźnika w Polsce jest umowa z Łódzką Koleją Aglomeracyjną na 20 pociągów Flirt wraz z 15-letnim utrzymaniem. Wartość – 510 mln zł. W tym roku w Siedlcach ma zostać wyprodukowanych sześć z nich. Od 2007 r. Stadler sprzedał w Polsce oprócz pociągów dla ŁKA tylko 10 flirtów dla Kolei Mazowieckich i cztery dla Kolei Śląskich. W większości przetargów przegrywa z tańszymi producentami z Polski: Pesą i Newagiem.
Jak wynika ze sprawozdania finansowego spółki, w 2011 r. Stadler Polska odnotował 13 mln zł zysku netto, a rok wcześniej minimalną stratę.
ikona lupy />
Pociąg Flirt prosto ze Szwajcarii. Fot. Koleje Mazowieckie / Forsal.pl